- Ważę prawie 100 kilogramów, więc drążek do ćwiczeń musi być wytrzymały - mówi Łukasz Stępień, 23-letni pabianiczanin, który od 9 lat zajmuje się street workoutem (treningiem siłowym w infrastrukturze miejskiej). Na ul. Zamkowej, gdzie spotkaliśmy się znaleźliśmy kilka takich elementów. Gdy 23-latek pokazywał na nich dipy, planche i "flagi", przechodnie zatrzymywali się i wyciągali telefony, żeby robić zdjęcia.
-Imponująca siła, wow! - słychać było komentarze gapiów.
Łukasz Stępień od lat trenuje street workout zawodowo. Reprezentował Polskę w w tej dyscyplinie na Mistrzostwach Świata 2016 w Bahrajnie oraz Mistrzostwach Europy 2014 w Niemczech. Miał mieć także trzeci mistrzowski występ, ale plany pokrzyżował mu... wypadek.
- 4 lata temu trenowałem przed zawodami i niefortunnie upadłem. Uderzyłem brzuchem o metalowy drążek i... pękła mi dwunastnica. Dwa miesiące leżałem w szpitalu. Lekarze dawali mi 5 procent szans przeżycia - wspomina wysportowany 23-latek. - Cudem z tego wyszedłem...
Powrót do street workoutu po pobycie w szpitalu było ogromnym wyzwaniem. Jak przyznaje, żeby zacząć trenować na ulicy, trzeba mieć odpowiednie przygotowanie siłowe. Jak wygląda trening pabianiczanina?
- Trwa około dwóch godzin. Przez pierwsze 30 minut rozgrzewam, a przez kolejne 1,5 godziny ćwiczę poszczególne partie mięśniowa wykorzystując tradycyjny trening siłowy oraz cross fit- wyjaśnia Łukasz Stępień, który pracuje jako trener personalny w jednym z pabianickich klubów sportowych.
POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?