MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Trener Czesław Michniewicz: Zawsze ciepło myślę o Widzewie

(bart)
Trener Czesław Michniewicz pracował już kiedyś w zespole z al. Piłsudskiego
Trener Czesław Michniewicz pracował już kiedyś w zespole z al. Piłsudskiego paweł łacheta
W sobotę (godz. 16) piłkarze Widzewa, ostatniej drużyny I ligi, rozpoczną w Głogowie mecz z Chrobrym.

Niestety, czasy są takie, że to nie czterokrotny mistrz Polski, a Chrobry, czyli drużyna, która po kilkunastu latach wróciła na ten szczebel rozgrywek, jest zdecydowanym faworytem spotkania. Nie tylko dlatego, że głogowianie zajmują dziesiąte miejsce i wygrali pięciokrotnie, a łodzianie raz. Atmosfera przy al. Piłsudskiego jest fatalna, chyba najgorsza u pierwszoligowców.

Nie dziwi więc, że ponownie pojawiły się głosy o powrocie do Widzewa trenera Czesława Michniewicza, który z powodzeniem pracował już w Łodzi w sezonie 2010/2011.

Wraca pan do Widzewa? Kibice by się ucieszyli...
Czesław Michniewicz: – Ja też. Zawsze przecież powtarzam, że Widzew to wielki klub, o którym zawsze myślę ciepło. Jednak na razie nie ma takiego tematu, nikt nie złożył mi oficjalnej propozycji.
Czyli, kończąc temat, nie obejmie pan łódzkiej drużyny?
– Tego nie powiedziałem. Po prostu na razie wiem, jakie realia panują obecnie w klubie. Nie zanosi się na to, żeby znalazły się pieniądze na wzmocnienia, a spora rzesza piłkarzy, którzy teraz zakładają koszulki Widzewa, nie powinna tego robić. To naprawdę nie jest tak, że każdy zawodnik będzie sobie dobrze radził w I lidze. Zapewniam, iż cały czas śledzę losy Widzewa, niemal codziennie rozmawiam z ludźmi, którym jego dobro leży na sercu, z Grześkiem Waraneckim na czele. To nie ma prostych rozwiązań. Zawodnikom nie pomaga też nasilający się konflikt fanów z działaczami. Sam przyjeżdżałem do Łodzi jako trener innych drużyn i wiem, jakie gorące piekiełko gościom potrafili zgotować sympatycy gospodarzy. To czasem pętało nogi. A teraz każdy przyjeżdża na Widzew, jak po swoje. To smutne.
Nie chce nam się wierzyć, że nadal pozostanie pan bezrobotny...
– Jestem przygotowany na to, że spędzę zimę nad Bałtykiem. Takie jest życie. Nadal się rozwijam, jeżdżę po Europie, oglądam mecze na żywo. Nadal mam żal, że w takich okolicznościach pozbyto się mnie przed rokiem z Podbeskidzia. Na razie tyle. Ale nie od dziś mawiają – nigdy nie mów nigdy...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany