Tragedia na Widzewie. 28-latek zabił nożem sąsiada. Twierdzi, że zrobił to... odruchowo
Do tragedii doszło 3 listopada 2018 roku w bloku na Widzewie. Według prokuratury, oskarżony i pokrzywdzony - jako sąsiedzi mieszkający na tym samym piętrze – utrzymywali poprawne stosunki. Feralnego dnia przed godz. 19 żona pokrzywdzonego weszła do mieszkania Rafała G., aby odebrać pożyczoną ładowarkę do telefonu. Kiedy wychodziła spotkała na korytarzu swego męża Pawła C., który podniesionym głosem polecił jej, aby natychmiast wracała do mieszkania. Złapał ją za głowę i pchnął w stronę drzwi.
Świadkiem incydentu był stojący w drzwiach swego mieszkania oskarżony, który zwrócił uwagę sąsiadowi, że jego zachowanie jest karygodne. Między mężczyznami doszło do słownej utarczki. Na odgłos awantury na korytarz wyszedł 16-letni syn Pawła C., który od oskarżonego dowiedział się, że jego ojciec uderzył matkę. W tym momencie pomiędzy zwaśnionymi sąsiadami stała – z dzieckiem na ręku – żona oskarżonego, która popychała małżonka w stronę ich mieszkania.
Czytaj na kolejnym slajdzie