18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Takiej korupcji jeszcze w Polsce nie było. Czy infoafera pogrąży PO?

Dorota Kowalska
Paweł Wojtunik, szef CBA, twierdzi, że ostatnie zatrzymania nie będą ostatnimi w aferze korupcyjnej
Paweł Wojtunik, szef CBA, twierdzi, że ostatnie zatrzymania nie będą ostatnimi w aferze korupcyjnej FOT. MATERIALY PRASOWE CBA
To może być największa afera korupcyjna w historii Polski, w grę mogą wchodzić wielomilionowe łapówki - takie stwierdzenie Jacka Dobrzyńskiego, rzecznika Centralnego Biura Antykorupcyjnego, musiało zelektryzować media. I zelektryzowało. Mowa o e-aferze, zwanej też infoaferą albo aferą przetargową, bo sprawa doczekała się już przynajmniej kilku określeń.

Wiadomo, że oprócz zwykłych obywateli, właścicieli firm komputerowych, są w nią zamieszani wysocy rangą urzędnicy państwowi, wiadomo, że w grę mogą wchodzić wielomilionowe łapówki, wiadomo, że sprawa nabiera politycznego zabarwienia.

Afera dotyczy zamówień na zakup sprzętu i usług teleinformatycznych przez Centrum Projektów Informatycznych byłego już MSWiA oraz Komendy Głównej Policji. Nowym, przełomowym wątkiem w tej sprawie jest zmowa przetargowa i ewentualna korupcja przy przetargu organizowanym przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych przy okazji prezydencji Polski w UE. A także wątki dotyczące GUS i innych instytucji. We wtorek CBA wraz z Prokuraturą Apelacyjną w Warszawie zatrzymały 18 osób zamieszanych w infoaferę, przeszukano 48 różnych firm i mieszkań.

W środę CBA zatrzymało kolejne dwie osoby, w czwartek kolejną, ale Paweł Wojtunik, szef agencji, zapowiada, że to nie koniec sprawy i nie koniec kolejnych zatrzymań. Wśród tych, po których przyszli agenci CBA, są między innymi wiceprezes Głównego Urzędu Statystycznego, pracownik Centrum Informatyki Statystycznej oraz naczelnik Wydziału Zamówień Publicznych w Biurze Dyrektora Generalnego Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Ale trzeba pamiętać, że w latach 2011-12, zatrzymano już 17 osób, część z nich usłyszała zarzuty. Aresztowano między innymi byłego dyrektora Centrum Projektów Informatycznych MSWiA Andrzeja M., jego żonę oraz Janusza J., szefa firmy podejrzanego o wręczenie mu łapówki za wygraną w przetargu dotyczącym informatyzacji resortu, dwóch byłych dyrektorów sprzedaży dwóch koncernów: IBM i HP.
Sprawa wygląda bardzo poważnie, trudno się więc dziwić, że politycy opozycji więcej mówią właśnie o największej aferze korupcyjnej w Polsce po 1989 r. niż o nowych ministrach w rządzie Donalda Tuska.

- Nie można pozwolić, by wielka afera korupcyjna dotycząca ludzi władzy została przykryta przez niewiele znaczącą rekonstrukcję rządu - stwierdził Jarosław Kaczyński. - Mówi się o rekonstrukcji, która nie ma większego znaczenia, a znika temat bardzo istotny: chodzi o wielką korupcję - dodał prezes Prawa i Sprawiedliwości.

W podobnym tonie wypowiadają się politycy Solidarnej Polski. Posłanka Beata Kempa, nawiązując do ogłoszonej przez Donalda Tuska rekonstrukcji rządu, stwierdziła, że "karuzela stanowisk nie jest jedynie wymuszona potrzebą zmiany ministrów czy dobrego poczucia pana premiera".

- Ona jest spowodowana koniecznością przykrycia gigantycznej afery odkrytej niedawno przez CBA - oceniła Kempa. I dodała, że Solidarna Polska będzie się domagać powołania komisji śledczej do zbadania tej sprawy.

Zdaniem Beaty Kempy "w tle tej afery" jest 1,5 mld zł strat spowodowanych m.in. łapówkami. - To dotyczy żon obecnych lub byłych polityków PO i może dotyczyć osób związanych z aferą Rywina - stwierdziła posłanka. Według niej premier Donald Tusk jest całkowicie świadom powagi sytuacji i rekonstrukcją rządu chce odwrócić uwagę środowiska dziennikarskiego od poważnych kłopotów, w jakie mogą popaść politycy Platformy.

Opozycja, co nie zdarza się często, jest w sprawie infoafery zgodna. Twój Ruch i SLD już zadeklarowały, że poprą wniosek Solidarnej Polski o powołanie sejmowej komisji, która miałaby ją zbadać. - Nie może być podziałów politycznych dla spraw najważniejszych dla Polski. Dlatego podejmujemy razem z Solidarną Polską temat komisji śledczej, bo to dziś sprawa priorytetowa - powiedział wiceprzewodniczący klubu Twojego Ruchu Jerzy Borkowski. Dariusz Joński, rzecznik Sojuszu, stwierdził z kolei, że "w obliczu tak gigantycznej afery sięgającej wysokich urzędników państwowych" jego klub nie może postąpić inaczej. Wszystko wskazuje więc na to, że rzeczywiście kłopoty mogą nie ominąć co niektórych polityków Platformy.
Tym bardziej że wczoraj w charakterze podejrzanego prokuratorzy przesłuchiwali Witolda D., byłego wiceministra MSWiA za czasów Grzegorza Schetyny. Mężczyzna odpowiadał przede wszystkim za informatyzację państwa oraz za nadzór nad rejestrami i ewidencjami państwowymi. Według nieoficjalnych informacji dziennikarzy TVN24 prokurator ma przedstawić byłemu wiceministrowi zarzut przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków. Jak podaje z kolei "DGP", w sprawie afery przetargowej miał być już przesłuchiwany sam Grzegorz Schetyna, który kierował wówczas resortem.

- Witold D. uchodził wtedy za człowieka Schetyny, zresztą nie byłby wiceministrem w kierowanym przez Grześka resorcie, gdyby tak nie było - mówi nam jeden z polityków Platformy Obywatelskiej. I dodaje, że w partii doskonale zdają sobie sprawę, jakiego kalibru to afera. Mówi się zresztą o niej nie od dzisiaj, ale od przynajmniej dwóch lat.

Trudno się zresztą temu dziwić, bo gdzieś w tle pojawia się nazwisko jeszcze jednego polityka tej partii. We wtorek CBA przeszukało siedzibę firmy Cam Media, której właściciele (według tygodnika "Wprost") byli towarzysko powiązani z byłym ministrem transportu Sławomirem Nowakiem. W tym wypadku przeszukania miały związek ze zmową przetargową i podejrzeniami korupcji przy przetargu na obsługę prezydencji. Nikt z tej firmy nie został zatrzymany.

- Nie udzielam informacji na temat prywatnych firm, w których prowadziliśmy działania - ucina rozmowę Jacek Dobrzyński, rzecznik CBA.

Opinia publiczna na pewno sprawy nie odpuści. Stoją za nią miliony złotych. Przez Centrum Projektów Informatycznych przepływały przecież gigantyczne pieniądze z unijnych środków na cyfryzację Polski. Z kolei w drugim, nowym wątku sprawy umowa z MSZ o wartości - bagatela - 34 mln zł dotyczyła organizacji w pięciu polskich miastach 55 spotkań i konferencji w ramach naszej prezydencji w UE.

Państwowi urzędnicy mieli brać łapówki, właściciele firm, które starały się o umowy z MSZ czy CPI - je dawać.

Reporter Superwizjera TVN Robert Socha już w marcu 2013 r. dotarł do byłego wiceprezesa polskiej spółki informatycznej Netline. Mężczyzna opowiadał o kulisach ustawianych przetargów na najważniejsze systemy informatyczne w kraju. To właśnie on razem z dyrektorami sprzedaży polskich oddziałów IBM oraz HP jest podejrzany o wręczanie milionowych łapówek m.in. byłemu dyrektorowi Centrum Projektów Informatycznych MSWiA Andrzejowi M. Socha pytał byłego wiceprezesa o konsekwencje, które mógłby ponieść, gdyby nie wręczał łapówek urzędnikom państwowym ustawiającym przetargi.

- Zostałbym ze sprzętem za kilkadziesiąt milionów, nie byłbym go w stanie zwrócić do IBM, bo korporacja już dawno go sobie odhaczyła jako "sprzedany", nie byłbym w stanie sprzedać tego nigdzie indziej, bo licencje i oprogramowanie były tylko dla jednego klienta, dla MSWiA. Nie wiem, co by się stało - przyznał.

Wiceszef firmy informatycznej opisywał również swoje spotkania z osławionym już Andrzejem M., byłym wysokim funkcjonariuszem policji. W sumie były gliniarz miał przyjąć około 5 mln zł łapówek. Przez kilka lat był szefem Biura Łączności i Informatyki w Komendzie Głównej Policji, potem szefem CPI działającego w ramach ówczesnego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Jako szef centrum odpowiadał za przetargi na najważniejsze systemy informatyczne w państwie.

- On tak naprawdę ze wszystkich się śmiał. (...) w każdej instytucji miał kolegę bardzo wysoko postawionego. Nie bał się służb - mówił wiceprezes Netline. - Ja na tym rynku pracuję kilkanaście lat i proszę mi wierzyć, pierwszy raz od tych kilkunastu lat spotkałem się z tak bezczelną korupcją - podsumował biznesmen.

Korupcją dokonującą się pod nosem policji i polityków. Radosław Sikorski, szef dyplomacji pytany w Trójce, "czy MSZ jest przeżarte rakiem korupcji", odpowiedział: "Niestety chyba tak. W wyniku działań i bliskiej współpracy z CBA została zatrzymana pracownica ministerstwa, która jeszcze dziś zostanie wydalona ze służby zagranicznej". Jak dodał, straciła ona "nieposzlakowaną opinię".

Teraz najważniejsze dla polityków PO i rządu jest to, aby infoafera nie zszaragała ich opinii.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Takiej korupcji jeszcze w Polsce nie było. Czy infoafera pogrąży PO? - Portal i.pl

Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany