MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Takich pieniędzy nie dostaną nigdy

rezerwowy pafka
Łódzki sport tęskni za dużymi pieniędzmi
Łódzki sport tęskni za dużymi pieniędzmi grzegorz gałasiński
Gdyby prezesi łódzkich klubów sportowych wybrali drogę Waldemara Zawodzińskiego, który złożył rezygnacje z funkcji dyrektora artystycznego teatru im. S. Jaracza, to nawet tego cherlawego sportu, jaki mamy, też już by nie było.

Zawodziński w liście do zespołu teatru napisał, że zbyt długo tolerował stan ekonomicznego terroru, że jest zmęczony występowaniem w roli petenta, domagania się szacunku i dlatego da sobie z Jaraczem i Łodzią po zakończeniu sezonu święty spokój.

Oczywiście wszystko przez kasę. Roczny budżet teatru to 8–9 mln złotych(!). Na nogi postawiłaby go podobno dotacja o milion, półtora miliona wyższa.

O takich pieniądzach cały łódzki sport może tylko pomarzyć. Nie dostanie ich nigdy, bo porusza się na nizinach, a nie obszarach kultury wysokiej(?), którą trzeba ze wszystkich stron dopieszczać i pozwalać na realizowanie artystycznych wizji.

A pomyśleć, że w Anglii na mecze Premier League czy w Hiszpanii na pojedynki Pirmiera Division chodzi się jak do... teatru. Bilety są drogie, obecność na trybunach w dobrym tonie, ba, to rodzaj snobizmu. W poniedziałek w pracy zazdrość kolegów wzbudza wyznanie, że było się na hitowym spotkaniu Barcelony z Realem Madryt.

U nas do takich zachowań i takiego patrzenia na sport droga daleka, ale też nie mieszkamy po zachodniej stronie Europy, tylko na jej przeciwległym krańcu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany