Tajemnicze porwanie z kibicami i dopalaczami w tle. Jest nieprawomocny wyrok dla porywaczy 23-letniego Tomasza Sz.
Nie jest wykluczone, że w uprowadzeniu brało udział auto Artura P. Był to opel astra, w którym znaleziono telefon należący do uprowadzonego. Ten podczas porwania został pobity, co jednak – jak stwierdził sędzia Lebioda – nie spowodowało u 23-latka jakiejś znaczącej traumy. Dlaczego zatem nie potwierdził, że w porwaniu wzięli udział obaj skazani? Wszystko wskazuje na to, że – zdaniem sądu i prokuratury – Tomasz Sz. przestraszył się swoich prześladowców. Ponadto nie miał on już motywacji, aby obciążać winą oskarżonych w sytuacji, gdy został wypuszczony na wolność.
A motyw działania sprawców? Z wypowiedzi sędziego Lebiody wynikało, że Tomasz Sz. pracował w sklepie należącym do środowisk kibicowskich ze Śląska, w którym nielegalnie sprzedawano dopalacze. Otóż pokrzywdzony miał wpaść na pomysł, aby dać klucze do sklepu swemu bratu, aby ten dokonał kradzieży pieniędzy. Sędzia Lebioda nie ukrywał, że cały ten plan był tak naiwny, że można go jedynie porównać do dokonań słynnego gangu Olsena.