Susza staje się coraz bardziej dotkliwa. Deszcz potrzebny od zaraz

Od wczoraj na całym obszarze łódzkiej Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych obowiązuje najwyższy stopień zagrożenia pożarowego. Wilgotność leśnej ściółki - czynnik decydujący o „palności” lasu - spadła poniżej 10 procent. Innymi słowy: jest bardziej sucha niż kartka papieru. Pożary w lesie mnożą się na nieznaną do tej pory skalę. Tylko w kwietniu doszło do 3162 w całej Polsce. Łódzkie jest w gronie sześciu województw, w których było ich najwięcej.

Susza, o której coraz głośniej mówią nie tylko leśnicy i strażacy, ale też rolnicy czy nawet działkowcy, to efekt przede wszystkim niedostatku opadów.

- Wystarczy spojrzeć na trawniki w pasach zieleni przy łódzkich ulicach. Wyglądają jak po długich letnich upałach - mówi Maciej Winsche, dyrektor Zarządu Zieleni Miejskiej w Łodzi. - Owszem, w mieście jest zielono, ale to głównie zasługa siły rozpędu budzącej się przyrody, bo niedostatki wilgoci widać wszędzie gołym okiem. O tej porze roku zieleń powinna dosłownie buchać, a jest marna. Właśnie z tego powodu program nasadzeń drzew w Łodzi przesunęliśmy na wrzesień-październik. Jesienią jest większe prawdopodobieństwo zapewnienia roślinom właściwej wilgotności. Bo to, co sadzimy teraz, a w środę sadzone były np. w kwiaty w pasażu Schillera, a w czwartek u zbiegu Zamenhofa z Kościuszki, natychmiast trzeba podlewać, co będziemy robić w tym roku cyklicznie, jeśli nie popada. Liczymy jednak na deszcz, który jest teraz bardzo potrzebny.

Według prognoz w sobotę prawdopodobieństwo wystąpienia opadów wynosi 20 proc. w niedzielę 50 proc., ale już w poniedziałek deszcz jest ponoć stuprocentowo pewny.