Smutny finał interwencji przy ul. Kilińskiego. Strażacy i policjanci odkryli w zamkniętym mieszkaniu ciało nieżyjącej lokatorki
Pierwsi na miejscu zjawili się strażacy z Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej nr 5 z ul. Przybyszewskiego. Nie mając dokładnych informacji co do numeru mieszkania, w którym miałaby się znajdować poszukiwana kobieta, zaczęli rozpytywać sąsiadów. Szybko udało się ustalić, że może chodzić o lokatorkę I piętra, straszą panią ze schorowanymi nogami, której nikt od kilku dni nie widział. Nie wydało się to dziwne, bo ponoć nie opuszczała już samodzielnie mieszkania.
- Jakoś w tygodniu rozmawiałam z nią jeszcze przez telefon, ale potem już jej nie widziałem - mówiła jedna z sąsiadek, wsparta na lasce.
Energiczne pukanie do drzwi na nic się zdało. Strażacy postanowili zatem zajrzeć przez okno. Jeden z ratowników po drabinie wspiął się na wysokość pierwszego piętra i głośno krzycząc „Jest tam ktoś?” próbował zerknąć do wnętrza. Ponieważ z drabiny nie było widać całego lokum, strażacy zadecydowali, że trzeba wejść do środka. Korzystając z faktu, że jedno z okien było uchylone, udało się je otworzyć od wewnątrz. W tym momencie na miejscu akcji zjawił się patrol policji. Drzwi do mieszkania na I piętrze zostały właśnie otwarte, więc strażacy i policjanci wkroczyli do środka. Wewnątrz, w łóżku, znaleźli ciało nieżyjącej lokatorki, kobiety w wieku ok. 70 lat.
Czytaj więcej na następnej stronie