Służby Urzędu Marszałkowskiego w Łodzi sprawdzają, jakiego pochodzenia odpady zalegają na składowisku na terenie dawnych zakładów chemicznych "Boruta" w Zgierzu. To właśnie tutaj w maju 2018 roku doszło do największego w województwie łódzkim pożaru, który przez trzy doby gasiło kilkuset strażaków. Resztek spalonych śmieci przez pięć lat nikt nie usunął, a nawet zwieziono tu jeszcze dodatkowe transporty. Hałdy śmieci porosły sporymi już samosiejkami brzozy i topoli i problem jakby zniknął. To jednak mylne wrażenie.
Urzędnicy sprawdzają, co zalega na wysypisku
Na terenie wysypiska gdzie doszło do pamiętnego pożaru spotykamy urzędników, którzy czekają na zgodę właściciela, aby wejść pomiędzy hałdy ze śmieciami. Wstępu pilnuje ochroniarz. W końcu zjawia się właściciel terenu, który nakazuje mediom opuścić jego prywatny teren. Dalszym działaniom przyglądamy się zza bramy.
- Mamy za zadanie sprawdzić jakiego rodzaju śmieci tu zalegają i skąd trafiły do Zgierza - informują o celu swojej wizyty pracownicy UMWŁ.
Tak jak i my podejrzewają, że wiele spośród plastikowych odpadów może pochodzić z innych krajów, w szczególności zza naszej zachodniej granicy. Można to ustalić poddając ocalałe z pożaru odpady wnikliwym oględzinom. Leżą tu w większości odpady plastikowe - pojemniki, butelki, odpady medyczne, na których zachowały się cechy producenta, niekiedy także etykiety. Za kilka dni będziemy mieli jasność, co zwieziono do Zgierza i co do dzisiaj zalega na hałdach w dawnej "Borucie".
Niemieckie odpady, polski problem
Według danych Głównego Urzędu Statystycznego, w 2022 roku w Polsce istniało 2246 takich nielegalnych składowisk.
Jeszcze nie wiadomo, skąd pochodziły plastikowe odpady na składowisku w Zgierzu. Nie da się jednak zakwestionować faktu, że od lat najwięcej odpadów trafia do Polski właśnie zza Odry. Jak wskazują raporty GUS „Ochrona środowiska w 2022 roku”, niemieccy sąsiedzi przywieźli do naszego kraju aż 68 proc. ogólnej masy wszystkich odpadów wwiezionych na teren Polski.
Problemem są jednak nie te odpady wwożone do Polski legalnie i pod nadzorem, ale te importowane przez mafie śmieciowe. W raporcie GUS znajduje się konkluzja: „W 2022 r. ujawniono 89 przypadków nielegalnego przywozu do Polski odpadów o łącznej masie 8 676,3 ton. Istotna część tych odpadów pochodziła z Niemiec, tj. 28 przypadków o łącznej masie 4,8 tys ton”.
Temat nienowy i znany politykom zza Odry.
Niemiecki „Tagesspiegel” pisze, że za nielegalnym eksportem śmieci do Polski stoi mafia, ponieważ „jest to bardzo dochodowy interes”. Bliskość granicy z Polską temu pomaga. Dość przypomnieć, że w ostatnich latach na terenie Brandenburgii wykryto ponad sto nielegalnych wysypisk, z których odpady przewożone były do Polski. Jak taki biznes wygląda w praktyce, opowiedzieli funkcjonariusze Landowego Urzędu Kryminalnego (LKA). - Ciężarówki jeżdżą do Polski kilka razy dziennie. Złapani, mimo iż nie mają żadnych dokumentów, tłumaczą się, że nie są to odpady, ale produkty - mówi rzecznik LKA.
- Idziemy do TSUE. Nie pozwolimy, żeby polski podatnik zapłacił złotówkę za to, co robią Niemcy - oświadczyła minister Anna Moskwa.
I chociaż polski wniosek do TSUE, aby Niemcy zabrali swoje odpady z Polski brzmi egzotycznie, nie oznacza, że nie jest to niemożliwe. - W 2018 roku Brandenburgia, po wykryciu sześciu nielegalnych transportów, musiała przyjąć z powrotem z Polski 150 ton nielegalnych odpadów - można przeczytać w niemieckim „Deutsche Welle”.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Kurdej-Szatan wraca do TVP! To już pewne, szykują dla niej coś specjalnego
- Były ukochany Maryli nieźle się urządził! Jasiński mieszka lepiej niż ona! | ZDJĘCIA
- Prywatne nagranie Sary James wyciska łzy z oczu. Oddała hołd ukochanej babci
- Kaźmierska wróci za kraty? Mecenas Kaszewiak mówi, dlaczego tak się nie stanie