Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Shar pei pokrwawiony i pogryziony uciekł swoim oprawcom? To pies szkolony do walk

(em)
- Zwierzę było wygłodzone i okrutnie poranione.
- Zwierzę było wygłodzone i okrutnie poranione. Stowarzyszenie schronisko
Duży pies broczący krwią przybłąkał się na klatkę schodową bloku przy ul. 11 Listopada. Był wychudzony, miał głębokie kąsane rany szyi, pyska, ucha i kręgosłupa. Wystraszeni lokatorzy wezwali straż miejską. Okazało się, że jest to shar pei, który był trenowany do walk z innymi psami.

– Na miejsce przyjechałem z kolegą, radiowozem przystosowanym do przewozu zwierząt. Pies biegał po klatce schodowej. Był pobudzony. Mocno krwawił na szyi i łopatkach. Daliśmy mu wody i zawieźliśmy do kliniki weterynaryjnej na pl. Kościelnym – opowiada strażnik Łukasz Berliński, z „Animal patrol” Straży Miejskiej, który pierwszy udzielił pomocy rannemu zwierzęciu.
Lekarz weterynarii nie miał wątpliwości, że zwierzę było głodzone, a rany zostały mu zadane przez inne psy. Shar pei wymagał fachowej opieki, więc strażnicy zawieźli go do schroniska przy ul. Marmurowej. Stamtąd trafił pod opiekę Stowarzyszenia na rzecz Bezdomnych Zwierząt „Schronisko”.

– Próbowaliśmy ustalić jego właściciela, ale nikt z mieszkańców, z którymi rozmawialiśmy, nie przyznawał się do czworonoga. Nikt nie znał też nazwiska jego pana – kontynuuje strażnik.
Straż miejska komunikat o znalezionym psie zamieściła w internecie. Następnego dnia z funkcjonariuszami skontaktowała się kobieta, która poinformowała ich, że na jednym z portali internetowych znalazła ogłoszenie ze zdjęciem zaginionego psa rasy shar pei.

– Zwierzę, którego właściciela szukała straż miejska, było bardzo podobne do tego z ogłoszenia. Na adres e-mailowy, który był podany w ogłoszeniu, wysłałam wiadomość. Poinformowałam, że psa znaleźli strażnicy miejscy i to z nimi należy się kontaktować. Niestety, jeszcze tego samego wieczora, ogłoszenie zostało zdjęte – opowiada.
Koszmarem shar peia zbulwersowana jest Bogumiła Skowrońska, szefowa Stowarzyszenia na rzecz Bezdomnych Zwierząt „Schronisko”.

– Zamarłam z wrażenia, gdy go zobaczyłam, pies był wprost zmasakrowany. Jak przywiozłam go do nas, rzucił się do szyi labradorce, która podbiegła do niego. Lekarz weterynarii, który zajął się shar peiem potwierdził, że był przygotowywany do walk albo używany jako żywy worek treningowy podczas szkolenia innych psów – mówi.

Zwierzę prawdopodobnie uciekło swojemu właścicielowi. Leszek Wojtas ze straży miejskiej zapowiada, że niezwłocznie po otrzymaniu opinii ze stowarzyszenia o obrażeniach psa zostanie złożone na policję zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Jeśli uda się odnaleźć właściciela shar peia, będzie mu groziło do dwóch lat pozbawienia wolności.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany