Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rodzina nie wierzy, że popełniła samobójstwo

(ksaf, lb)
"Gdybym miała wybierać pomiędzy ostatnim oddechem a kochaniem, wybrałabym ostatni oddech, żeby powiedzieć jak bardzo Cię kocham" - napisała na rurach ciepłowniczych 14-letnia dziewczyna, której zmasakrowane przez pociąg ciało znaleziono w niedzielę po godz. 13 na torach przy ul. Dąbrowskiego.

Zdaniem policji popełniła samobójstwo. Jej rodzina jest przekonana, że był to tragiczny wypadek. Kogo miała ma myśli pisząc to zdanie? Czy konkretną osobę, czy była to zmyślona postać? Tego już nigdy się nie dowiemy.

Smutna i silna
Nastolatka mieszkała w jednym z bloków na Dąbrowie z matką i ojczymem oraz 18-letnim bratem. Często wychodziła na spacer w okolice wiaduktu, a konkretnie "na rury" - to jedno z ulubionych miejsc spotkań nastolatków z pobliskiego osiedla. Tam też w październiku ubiegłego roku Pamela umieściła cytowaną we wstępie sentencję, o czym sama poinformowała na jednym z internetowych serwisów społecznościowych. Zamieszczała na nim również swoje zdjęcia, komentarze, wiersze własnego autorstwa. W jej albumach z 37 zdjęciami uderza jedno - widać na nich śliczną, ale smutną dziewczynkę. Teraz pod jej galerią koleżanki i koledzy umieszczają znak pamięci, [*], czyli wirtualne znicze i zadają wciąż to samo pytanie: Dlaczego?
- Nie mogę uwierzyć w to, co się stało - mówi jej przyjaciel.
- Na pewno to nie było samobójstwo - twierdzi jej 18-letni brat.
- Zorientowalibyśmy się, gdyby działo się z nią coś złego. Cieszyła się życiem, nie była smutna. Ona nie chciała zrobić sobie niczego złego. Często rozmawiała z koleżankami i kolegami odwodząc ich od takich decyzji. Nie chciałbym tego bardziej rozwlekać... ale... ona nie mogła sobie zrobić krzywdy. Nasza rodzina nigdy w to nie uwierzy.
- Proszę mi wierzyć, że nie szukałbym usprawiedliwienia dla siebie - dodaje tata dziewczynki. Jest po rozwodzie z jej mamą, ale, jak twierdzi, utrzymują przyjacielskie stosunki. - Była moim jedynym dzieckiem, mieliśmy ze sobą dobry kontakt. Ostatni raz widzieliśmy się w sobotę, planowaliśmy święta, córka miała spędzić jeden dzień z mamą, drugi ze mną. Wiemy na pewno, że był to wypadek. Tę opinię podziela wiele koleżanek i kolegów 14-latki. "Na pewno stała w słuchawkach na torach, wysyłała SMS-a i nie słyszała nadjeżdżających wagonów" - to ich wersja wydarzeń.

Poszukiwanie prawdy
Policja podaje inną wersję. Według śledczych, dziewczynka od jakiegoś czasu nosiła się z zamiarem popełnienia samobójstwa, mówiła o tym kolegom, pisała SMS-y i wchodziła na portale internetowe dla samobójców. Na takich stronach ludzie wymieniają się wiedzą o tym, jak najszybciej, najskuteczniej i najmniej boleśnie rozstać się z życiem. Dziewczyna rzuciła się pod skład 22 wagonów, który na bocznicy pchała lokomotywa. Na czole składu siedział nastawiacz - pracownik kolei, ale jej nie zauważył. Podobnie jak maszynista i jego pomocnik, którzy byli w lokomotywie. Prawdopodobnie nastolatka dostała się pod któryś z wagonów w środku składu.
- To, że wchodziła na takie portale jest wyłącznie efektem mody, jaka zapanowała wśród młodych ludzi po filmie "Sala samobójców" - dodaje ojciec zmarłej tragicznie dziewczynki. - Wiem od jej koleżanek, że one też chodzą po tych stronach, piszą podobne SMS-y. Dziewczynka była uczennicą I klasy w Gimnazjum nr 44. W szkole nauczycielom i kolegom nadal nie mieści się w głowie, że coś takiego mogło się stać. Nikt nie zauważył, żeby Pamela miała problemy. Nie miała kłopotów z nauką, nie sprawiała problemów wychowawczych.
- Poprosiłam o pomoc trzech psychologów, aby spotkali się z pierwszymi klasami - mówi Grażyna Wojdyła, dyrektor szkoły. - Oddzielnie rozmawiali z grupą jej najbliższych koleżanek i kolegów.

Skrajne emocje
Dlaczego dzieci popełniają samobójstwo? Czy dają jakieś znaki, że potrzebują pomocy?
- Dzieci, które właśnie stają się dorosłymi, żyją skrajnymi emocjami - mówi Beata Wasilewska, psycholog, która pracuje z bliskimi tych, którzy sami pozbawili się życia. - Dla tych młodych ludzi nie ma stanów pośrednich, wszystko jest białe lub czarne, dobre lub złe. Gdy coś złego stanie się w ich życiu, nie widzą rozwiązania. Taki fakt odbierają jak globalną katastrofę. Wydaje im się, że tego problemu nie można rozwiązać. Mają trudność w wyrażaniu własnych emocji i wypowiedzeniu, co ich boli. Decyzja nie jest podejmowana pod wpływem chwili. Taki proces trwa zwykle od dwóch tygodni do pół roku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany