Rezerwowy Pafka. Mundial po łódzku czyli więcej bólu głowy niż radości

Więcej bowiem z tego będzie szkody niż pożytku. Puszące się jak paw władze Łodzi mówią, że miasto zarobi na mundialu 50 milionów złotych ekwiwalentu reklamowego. Po trupach do celu. Ten znakomity wynik osiągnie niszcząc miejski sport, miejski futbol. Niestety, UMŁ dał ciała, biorąc wszystko z dobrodziejstwem inwentarza, bez przygotowanego planu na funkcjonowanie w dobie mundialu sportu w mieście. Bez ładu i składu, byle do przodu. Przedwczesny triumfalizm zamiast racjonalnego pragmatycznego planu działania.
Władze miasta chcą przeprowadzić mundial jak najmniejszym kosztem, dlatego rękami i nogami bronią Widzewowi wstępu do jego sportowego domu, na stadion przy al. Piłsudskiego. Nie chcą bowiem być zmuszone do wymiany tam murawy, a to koszt nieprzewidziany w budżecie miasta nawet rzędu miliona złotych.
Stadion przejmą światowe władze futbolu i wszystkie co widzewskie będzie tu...obce. Dlatego ci, którzy dziś tu działają poniosą straty, które w jakiejś mierze (w jakiej to nie jest do końca powiedziane), ma im zrekompensować UMŁ.
Obiekt przy ul. Minerskiej zostanie ośrodkiem treningowym mundialu. Gdzie zatem podzieją się trenujące tam łódzkie dzieci? UMŁ wszystkich upchnie na Łodziance, gdzie już dziś nie da się normalnie pracować? Po miesiącu wszystko ma wrócić do normy i wtedy władze miasta Łodzi będą mądre po szkodzie.