Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Recenzja filmu „Pięćdziesiąt twarzy Greya”. Związani krawatem

Renata Sas
Przy „Nimfomance” filmowe „Pięćdziesiąt twarzy Greya” to edukacyjna bajeczka o pokaleczonym życiowo bogaczu i dobrej, czułej, wrażliwej dziewicy.

Czytelników, a bardziej czytelniczki książki E. L. James liczy się na świecie w setkach milionów. Trzytomowe erotyczne przejścia niewątpliwie w całości ujawnią się przed kamerą, bo już mówi się o następnym filmie, na kolejne walentynki. Data premiery raczej kiepska jak na historię okaleczonego uczuciowo mężczyzny, który nie chce zamienić „pokoju zabaw” otwieranego złotym kluczykiem – od podłogi po sufit zapełnionego akcesoriami spod znaku sado-maso – na sypialnię z wrażliwą dziewczyną. Jak na słodkie święto zakochanych to raczej ekstremalna propozycja. Kasowy sukces filmu (nakręconego za 40 mln dolarów) jest jednak murowany.

Reżyserka, Sam Taylor-Johnson, metodycznie odsłania historię Anastasii (Dakota Johnson), skromnej studentki literatury, która zamiast chorej koleżanki idzie zrobić wywiad z darczyńcą wspierającym uczelnię, Christianem Greyem (Jamie Dornan). Jest zakłopotana, zwłaszcza że ma zapisane pytanie: „czy jest pan gejem”, ale też pozostaje pod wrażeniem dystyngowanego młodego bogacza. On nie może oderwać od niej wzroku, a potem zapomnieć o spotkaniu. Znajdzie więc Anę i nawet zrobi zakupy w sklepie z narzędziami, w którym pracuje (oczywiście lina, taśmy klejące, zaciski nie są mu potrzebne do remontu domu).
Christian, jak mówi: „zna się na ludziach”, zawsze chce „mieć kontrolę” i nie interesują go romanse, a wyłącznie seks. Ana, wpatrzona w niego, gotowa jest poddać się zasadom gry, jaką prowadzi z kobietami.
Znaczna część wydarzeń wiąże się z tekstem umowy, jaką Christian zawiera z każdą dziewczyną, jasno precyzując m.in., jakie kajdanki, jaki pejcz, jaki sposób wiązania może wchodzić w rachubę. Ją najchętniej przywiązuje krawatem. Biznesowy układ sprowadza się jednak w końcu do uczuciowej lekcji, której to ona udziela mistrzowi seksualnych gier.
Jest dużo estetycznie wysmakowanych obrazków, piękne wnętrza, deszczowe Seattle i sporo zdarzeń, które powinny zrobić wrażenie na dziewczynie – on za sterem helikoptera, wspólny lot szybowcem, najlepszy laptop natychmiast, gdy jej komputer się psuje, nowe auto...

Dakota Johnson (córka Melanie Griffith) wypada w swojej roli dużo lepiej niż sztuczny, jak z kartonu wycięty, jej partner (z zawodu model, grywający w serialach). Ci, którzy spodziewali się (zapowiadanej) odważnej erotyki, będą rozczarowani. Obliczono, że w dwugodzinnym filmie jest 19,5 minuty sytuacji związanych z nagością i erotyką. Ekranizacja pierwszej części skandalizującej książki weksluje w stronę nudnawego dramatu romantycznego, opowiedzianego na bajkową nutę, tyle że jeszcze daleko do puenty: „żyli długo i szczęśliwie”. (118 min).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany