Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ratują chorych, ostrzegają przed pożarem. Bohaterowie na czterech łapach

Iwona Polak
Prześliczna Misia i przestraszona Tequila przeżyły pożar, w którym zginęła ich pani, a teraz czekają na adopcję.
Prześliczna Misia i przestraszona Tequila przeżyły pożar, w którym zginęła ich pani, a teraz czekają na adopcję. Maciej Stanik
Każdy choć raz w życiu czytał książkę lub obejrzał film o psie, który w ogień skoczył, by ratować swego pana. Nie bez kozery mówi się, że to najlepszy przyjaciel człowieka.

Niestety, nie zawsze ta dewiza działa w odwrotną stronę i choć dzielne czworonogi zasługują na medal za odwagę, czasem lądują w schronisku...

Suczki czekają na panią
„Pies uratował tonącego”, „Pies własnym ciałem ogrzewał poszukiwaną dziewczynkę” – ileż to razy czytaliśmy takie doniesienia, zastanawiając się, co kieruje zwierzęciem, że w ekstremalnych sytuacjach gotowe jest poświęcić życie, by ratować człowieka.

Instynkt? Lojalność? Przywiązanie?
– Chyba nikt nie zna odpowiedzi na to pytanie – mówi Ewa Pacałowska, lekarz weterynarii z gabinetu przy ul. Przybyszewskiego. – Ale faktem jest, że zwierzęta posiadają szósty zmysł, który pozwala im wyczuwać zagrożenie.
Nie zawsze jednak ludzie potrafią odczytać ich komunikat, a wtedy kudłaty bohater zamiast nagrody dostaje budę w schroniskowym boksie.
Taki los spotkał Misię i Tequilę, które od miesiąca wypatrują swojej właścicielki zza krat w schronisku dla zwierząt przy ul. Marmurowej. Niestety, na próżno, bo pani zginęła w pożarze domu przy ul. Niedziałkowskiego. Chociaż suczki szczekały i alarmowały przechodniów, że dzieje się coś złego, pomoc dla dogrzewającej się piecykiem starszej kobiety przyjechała zbyt późno.
Od tego tragicznego dnia „siostry” nie rozstają się z sobą.
– Tęsknią obie i minie sporo czasu, zanim zapomną o traumie – mówi Grzegorz Kaczmarek, dyrektor schroniska. – Marzy nam się, by trafiły do jednego domu. Boimy się, że jedna bez drugiej sobie nie poradzi...

Dzielny Tosiek, wierny Maks
Na miano bohatera zasługuje również niewielki Tosiek. Stał na balkonie bloku przy ul. Dębowej i szczekał, aż ochrypł. Ale osiągnął cel i zwrócił na siebie uwagę sąsiadów. Ci zadzwonili po Patrol Interwencyjny AS, działający przy Hotelu dla Zwierząt i Ptactwa Domowego przy ul. Kosodrzewiny. Inspektorzy przyjechali natychmiast i usłyszeli przez otwarte drzwi balkonowe niepokojące charczenie. Kiedy wezwani na miejsce strażacy i policjanci weszli po drabinie na pierwsze piętro, okazało się, że w łazience leży nieprzytomny mężczyzna.
– Pomoc przybyła niemal w ostatniej chwili – opowiadają w hotelu dla zwierząt. – Ten dzielny psiak ocalił, miejmy nadzieję, życie swojemu właścicielowi. Teraz cierpliwie czeka, aż pan wybudzi się ze śpiączki.
Zespół interwencyjny Longina Siemińskiego wspomina też o wiele tragiczniejszą historię. Przewozili Maksa, który wiernie trwał przy swoim panu do ostatniego tchnienia. Mężczyzna wybrał się na grzyby w okolice Łasku. W pewnym momencie zasłabł i zmarł. Tymczasem pupil ani myślał go opuścić. Przez 24 godziny zszokowany warował i lizał po twarzy swojego pana.

Z miłości i wdzięczności
Jak powiada Walentyna Beta, wiceprezes Łódzkiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, heroizmem wręcz wykazała się sunia, którą trzy tygodnie temu znaleziono w ruderze przy ul. Wodnej. Choć właściciel głodził ją i zawiązywał pysk chustką, by nikt nie słyszał jej skomlenia, trwała przy nim i trudno jej było się z nim rozstać.
– To niewiarygodne, jak zwierzę potrafi kochać. Wyglądało na to, że gotowa była umrzeć razem z nim – mówi Walentyna Beta. – To straszne, że często człowiek okrutnie odpłaca się za takie poświęcenie czworonoga.
Uroczą suczkę mężczyźnie odebrano. Trafiła do hotelu, gdzie odzyskuje siły i humor.
Dzielne psiaki na szczęście są zabierane ze schroniska przez dobrych ludzi i przygarnięte potrafią się odwdzięczyć.
– Mieliśmy przypadek, że nasza podopieczna uratowała dziewczynę przed napadem – opowiada Elżbieta Jędrzejewska ze zgierskiego Medoru. – Sunia trafiła do adopcji i w nowym domu uwielbiała spać na werandzie. Było już ciemno, gdy narobiła takiego rabanu, że zmusiła do wyjścia na zewnątrz właścicielkę i jej córkę. Wtedy kobiety usłyszały krzyk i wołanie o pomoc. Przy sąsiednim domu jakaś dziewczyna szarpała się z dwoma napastnikami. Pobiegły w jej stronę, a wtedy bandyci uciekli. Strach pomyśleć, co by się stało, gdyby nie ta psina...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany