Kiedy naprawdę w organizmie kierowcy zaczął krążyć alkohol staje się jasne dopiero po uzyskaniu wyników badania krwi.
41 policjantów z komisariatu autostradowego w Sosnowcu (gmina Stryków) jeździ po autostradach A1 i A2. Szesnastoma radiowozami patrolują najlepsze z dróg między węzłami Łódź – Północ pod Strykowem i Kowal w rejonie Włocławka (A1) oraz Wiskitki pod Warszawą i Dąbie w województwie wielkopolskim (A2). Choć tragicznych zdarzeń niestety nie brak, codzienne podróże po 190 km autostrad obfitują na szczęście raczej w historie dziwne, osobliwe, bo i niezbyt mądre, a także tak niemądre, że zwyczajnie śmieszne...
Jeden ląduje, inny sprawdza „jak to jeździ”
Najbardziej niezwykłym pojazdem, jaki pojawił się na autostradzie, była... paralotnia, która wylądowała tej wiosny na A1 między Kutnem a Piątkiem.
– My tu zawsze obok latamy, jednak na autostradzie nigdy nie lądujemy – zaklinał się paralotniarz.
– Ale pan wylądował – zauważył nie bez racji post. Paweł Bryś.
– No właśnie...
Największa prędkość, za jaką policjanci z Sosnowca ukarali kierowcę w tym roku? 230 km/h (na autostradzie wolno jechać 140 km/h). Tak mknęło ferrari F150, którego właściciel wybrał się z koleżanką zobaczyć „jak to jeździ”. Jednak to nie liczbowe wartości przekroczonej prędkości są najbardziej godne uwagi, ale tłumaczenia kierowców.
Mandat przez dzieci
Mistrzowie prostej bardzo często zganiają winę na... pociechy.
– Zwykle rzekomo dziecku chce się siusiu i to dlatego kierowca tak pędzi – opowiadają policjanci. – Przy czym gdy zaglądamy na tylną kanapę, dziecko spokojnie drzemie w foteliku i zupełnie nie sprawia wrażenia, jakby mu się szczególnie gdziekolwiek spieszyło.
Dzieci winne były m.in. mandatu za przekroczenie prędkości przez mieszkańca okolic Konstantynowa Łódzkiego. Zgodził się on, za 50 zł, przewieźć latorośle sąsiadki. Gdy u dzieciaków objawiła się choroba lokomocyjna, kierowca znacznie przyspieszył...
– Żeby się ich jak najszybciej pozbyć – tłumaczył policjantom. – Ale im szybciej jadę, tym one bardziej wymiotują!
Z pizzą pod prąd
Najdziwniej tłumaczącym się kierowcą był gnający jak szalony, „bo właśnie zatankował samochód” (auto mu szybciej jeździ, gdy ma pełny bak?). Najbardziej zaś „ekonomicznym” – pewien dostawca pizzy. Patrol spotkał go na autostradzie, gdy jechał... pod prąd.
– Miał dostarczyć pizzę do MOP-u (miejsce obsługi podróżnych – przyp. red.) między Łowiczem a węzłem Łódź – Północ – opowiadają sierż. sztab Piotr Nieborak i asp. Adam Musialczyk. – Pizzeria była zlokalizowana tak, że powinien dojechać do węzła i zawrócić. Wymyślił, że jadąc kilkanaście kilometrów pod prąd skróci sobie drogę o jakieś 15 km.
Co jednak zaoszczędził na paliwie i czasie człowiek z pizzą, stracił na mandacie – 300 zł.
Autostradą po skrzynkę wódki
Choć ich w ogóle na autostradzie być nie powinno, są i swą obecność ciekawie demonstrują rowerzyści, a nawet piesi! Niedawno nietrzeźwy rowerzysta, wracając do Zgierza z działki w Sokolnikach, zbłądził na A2. Szlaban na jezdni (bramka wjazdowa) zaskoczył go zupełnie. Cyklista wziął go taranem...
Pewnego zaś razu policjanci spotkali na autostradzie grupkę studentów – autostopowiczów. Wylegitymowani i ukarani mandatem okazali nawet skruchę, poprawy jednak nie obiecali. Chodziło bowiem o zakład, kto szybciej dotrze do Berlina. Autostradą, jak słusznie uznali, można dotrzeć najszybciej. A na zwycięzców czekała skrzynka wódki!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Kaźmierska wróci za kraty? Mecenas Kaszewiak mówi, dlaczego tak się nie stanie
- Czyżewska była polską Marilyn Monroe. Dopiero teraz dostała kwiaty na grób
- Co się dzieje z Sylwią Bombą? Drobny szczegół totalnie ją odmienił [ZDJĘCIA]
- Olbrychski nie przypomina dawnego amanta "Jest jak Kopciuszek po dwunastej w nocy"