Wiceprezydenci i sekretarz miasta Wojciech Rosicki zapowiedzieli serię podwyżek w listopadzie. Powodem ma być wprowadzony przez rząd PiS program Polski Ład, który wedle władz miasta pozbawi budżet Łodzi 300 mln zł dochodów z podatku PIT. Poza tym, jak dodał sekretarz miasta, 32 proc. podwyżka cen biletów jest konieczna, bo drastycznie wzrosły ceny energii i paliwa, rośnie także inflacja, poza tym załoga MPK ma otrzymać od stycznia 2022 r. podwyżki wynagrodzeń. Tę narrację próbowali storpedować radni PiS, bo w listopadzie z budżetu państwa trafiło prawie 180 mln zł do budżetu Łodzi właśnie z tytułu mniejszych wpływów podatkowych, stąd apelowali o wycofanie się z podwyżek. Bezskutecznie, bo "reklamami" podwyżek cen biletów obklejono autobusy MPK.
CZYTAJ DALEJ NA KOLEJNYM SLAJDZIE>>>
- Nasi kierowcy skarżą się na hejt od pasażerów, wciąż słyszą jakieś przykre uwagi, bo z tych napisów na autobusach wynika, że to MPK, a nie Rada Miejska podnosi ceny biletów łodzianom- mówi Andrzej Szymczak, szef "Solidarności" w MPK. - To jest po prostu kłamstwo.
CZYTAJ DALEJ NA KOLEJNYM SLAJDZIE>>>
Tymczasem we wtorek (21 grudnia) złożony z łódzkich społeczników komitet łódzkiej inicjatywy społecznej "Komunikacja miejska na 100 proc." zaproponował obniżenie cen biletów o 25 proc. i o 25 proc. zwiększenie częstotliwości kursowania tramwajów, o 25 proc. szybsze tramwaje i o 25 proc. mniejsze korki. Wskazano także źródła finansowania programu wartego 30 mln zł, np. wycofanie się wydawania miejskiej gazety (3 mln zł), dokapitalizowania ZOO (5,5 mln zł), finansowania Łódzkiego Centrum Wydarzeń i Biura Nowych Mediów (7 mln zł) czy redukcję wynagrodzeń w zarządach i radach nadzorczych spółek (2,7 mln zł).
Projekt złożono w Urzędzie Miasta Łodzi. Gdy będzie pozytywnie zaopiniowany przez miejskich prawników, rozpocznie się zbiórka podpisów. By wszedł pod głosowanie Rady Miejskiej, potrzeba ich co najmniej 300.