Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po porażce piłkarzy ŁKS z Arką. Smutna jesien ełkaesiaków

Jan Hofman
Łodzianie nie sprostali drużynie z Gdyni
Łodzianie nie sprostali drużynie z Gdyni Maciej Stanik
Smutne było pożegnanie rundy jesiennej pierwszej ligi w Łodzi. ŁKS przegrał z Arką Gdynia 0:2 i zimę spędzi na przedostatnim miejscu w tabeli. Jeśli w drużynie nie dojdzie do rewolucji kadrowej, to trudno będzie liczyć, że wiosenna runda przyniesie kibicom więcej radości.

Łodzianie nie sprostali drużynie z Gdyni
We wczorajszym spotkaniu widać było, że łodzianie chcą się pożegnać ze swoimi kibicami dobrą grą i satysfakcjonującym ich wynikiem. Ełkaesiacy starali się i to bardzo, ale boleśnie przekonali się, że sama ambicja i waleczność nie wyrówna braków w piłkarskim rzemiośle. A w niedzielę to Arka miała więcej futbolowych atutów i to ona odniosła zasłużone zwycięstwo. Można przypuszczać, że był to ostatni ligowy mecz łodzian w tym składzie. Jeśli w klubie przy al. Unii myślą nadal o pozostaniu w pierwszej lidze, to muszą w zimie przeprowadzić prawdziwą rewolucję kadrową. Do tego potrzebne jednak będą pieniądze nowego sponsora lub hojnego udziałowca.
Pierwsze minuty niedzielnego spotkania to zdecydowana przewaga Arki. Zespól z Gdyni atakował z polotem obydwiema stronami boiska, toteż łódzka defensywa musiała się mocno napracować, aby skutecznie hamować ofensywne zapędy gości. Mało brakowało, aby w czwartej minucie pierwszy poważny błąd obrony ełkaesiaków zakończył się utratą gola. Nieudana próba zastawienia pułapki ofsajdowej przez łodzian skończyła się tym, że piłka trafiła do stojącego na osiemnastym metrze Dariusza Formelli. Na szczęście zamiary napastnika Arki bezbłędnie przewidział Bogusław Wyparło. Łódzki golkiper wybiegł daleko od linii bramkowej, dzięki czemu zdołał wybić na rzut rożny piłkę po silnym strzale gdyńskiego zawodnika.
Goście osiągnęli zdecydowaną przewagę w środkowej linii, lecz ełkaesiacy ambitnie starali się neutralizować ofensywne zapędy rywali.
Łodzianie pierwszy raz poważnie zagrozili bramce Arki dopiero w dwudziestej minucie. Po akcji lewą stroną boiska Konrada Kaczmarka piłka trafiła do Michała Osińskiego. Obrońca ŁKS, próbujący dośrodkować z pola karnego został zablokowany w ostatniej chwili przez zawodnika gości i piłka wyszła poza boisko. Kibice docenili jednak starania gospodarzy i nagrodzili ich akcję brawami.
Niestety, trzy minuty później goście cieszyli się z objęcia prowadzenia. Potężny strzał Pruchnika zdołał odbić Wyparło, a po chwili piłka znalazła się pod nogami Artura Gieragi. Obrońca gospodarzy, zamiast natychmiast zażegnać niebezpieczeństwo i wybić futbolówkę z własnego pola karnego, zwlekał z tą prostą wydawałoby się czynnością. To się musiało zemścić, bowiem piłkę odebrał mu Formella i natychmiast posłał go do niepilnowanego Marcusa Da Silvy. Brazylijczyk nie zmarnował sytuacji i z bliska umieścił piłkę w siatce.
Po stracie gola łodzianie długo nie mogli poderwać się do walki. Dopiero w czterdziestej minucie udało się im przedostać na przedpole Arki. Matusz Stąporski wymanewrował dwóch obrońców gdyńskiej drużyny i dokładnie dośrodkował w pole karne. Piłka trafiła na głowę Więzika, lecz jego strzał z bliska obronił Maciej Szlaga. Szybko się jednak okazało, że gdyby nawet ełkaesiak zdołał pokonać bramkarza Arki, to i tak gol nie byłby uznany, bowiem sędzia uznał, że napastnik gospodarzy był na pozycji spalonej. W TV widać było, że się mylił.
Druga część spotkania rozpoczęła się fatalnie dla łodzian. Arka wykonywała rzut wolny po faulu Jacka Kuklisa na swoim bracie, występującym w drużynie rywala, Piotrze. Piłkę ponad trzydzieści metrów od łódzkiej bramki ustawił Michał Rzuchowski. Pomocnik gości posłał ją dokładnie ponad murem i chwilę później w geście triumfu podniósł w górę ręce. Trzeba jednak przyznać, że gdynianin nie miałby powodów do zadowolenia, gdyby nie fatalna interwencja Bogusława Wyparły. Po prostu łódzki bramkarz popełnił szkolny błąd, po czym piłka wylądowała w jego siatce.
Ten gol podciął ełkaesiakom skrzydła, łodzianie długo nie byli w stanie przeprowadzić składnej akcji. Mało brakowało, by w 52 minucie stracili trzeciego gola. Na szczęście dla gospodarzy futbolówka po strzale Piotra Kuklisa trafiła w poprzeczkę. Dopiero w siedemdziesiątej minucie gospodarze przebudzili się, ale silne uderzenie Jacka Kuklisa nie zaskoczyło bramkarza Arki. Minutę później tylko doskonała interwencja Wyparły uratowała łodzian przed utratą kolejnego gola. Bartosz Brodziński strzelał przewrotką, ale łódzki bramkarz podbił ręką futbolówkę, która po chwili uderzyła w poprzeczkę i wyszła poza boisko. W ostatniej akcji meczu łodzianie mieli szansę na zdobycie kontaktowego gola. Doskonałą akcją w polu karnym rywala popisał się Paweł Sasin. Łódzki obrońca miną trzech zawodników rywala i oddał silny strzał na bramkę Arki. Piłkę zdołał odbić przed siebie Maciej Szlaga. Trafiła ona pod nogi Agwana Papikyana, lecz ten fatalnie spudłował.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany