Do karczemnej awantury, a następnie szarpaniny doszło wczoraj o świcie (po godz. 6) przed jednym z bałuckich wieżowców. Tomasz Sobczak, jeden z mieszkańców budynku przy ul. Jonschera , podczas pirannego spaceru z psem zauważył, że pracownicy firmy wywożącej śmieci wrzucają wszystkie odpady (posegregowane i zmieszane) do jednego pojemnika w samochodzie. Wyciągnął więc z kieszeni telefon i zaczął nagrywać sytuację.
- Po ch... kręcisz to? - dostrzegł podniesiony aparat telefoniczny jeden z pracowników firmy Remondis i podszedł do łodzianina wyrywając aparat z ręki.
Między mężczyznami doszło do szarpaniny, w trakcie której Tomaszowi Sobczakowi udało się odebrać swoją właśność. Z jego relacji wynika (nie ma tego na nagraniu), że dszło między nimi do ostrej wymiany słów.
Mieszkaniec ul. Jonschera zgłosił sprawę na policję jako naruszenie nietykalności cielesnej.
- Chciałem mieć dowód, jak w rzeczywistości wygląda segregacja. Po prostu jej nie ma! - mówi Sobczak.
Zapytaliśmy Tomasza Podczaskiego, dyrektora firmy Remondis, dlaczego pracownik impulsywnie zareagował.
- To karygodne. Zbadam sytuację. Jeśli informacja się potwierdzi, wyciągniemy konsekwencje - powiedział.