Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pacjent zmarł, lekarze przed sądem! "Gdyby zareagowano wcześniej, miałby szanse przeżyć"

(mr)
Lekarze nie przyznają się do winy.
Lekarze nie przyznają się do winy. Magdalena Rubaszewska, Łukasz Kasprzak
Gdyby zareagowano wcześniej, miałby szanse przeżyć - twierdzi rodzina Nie przeprowadzono niezbędnych badań - zarzuca prokuratura. Ruszył proces medyków.

Proces w sprawie śmierci pacjenta szpitala im. Jon-schera w Łodzi zaczął się wczoraj w Sądzie Rejonowym Łódź Widzew. Oskarżeni to dwoje lekarzy - 48-letni Marcin S., pełniący dyżur w izbie przyjęć i 40-letnia Katarzyna P.-M. z oddziału chirurgii. Prokuratura zarzuca obojgu narażenie życia i zdrowia mężczyzny.

57-letni Mirosław Blejzyk z silnym bólem brzucha został przywieziony do szpitala 2 maja 2014 roku.

- Mąż leżał w szpitalu dziesięć godzin, był czas na przeprowadzenie badań. Gdyby je zrobiono i wcześniej trafiłby na stół, miałby większe szanse na przeżycie - mówiła wczoraj Monika Blejzyk, wdowa. - Jeśli lekarze powiedzieliby, gdzie zawieźć męża na badania, to bym go tam zabrała.

Mężczyznę operowano, ale wcześniej nie przeprowadzono tomografii i usg jamy brzusznej, pobrano natomiast krew i wykonano rentgen. Brak właściwej diagnostyki o sześć godzin opóźnił decyzję o przeprowadzeniu operacji - stwierdza akt oskarżenia. Gdy Mirosław Blej- zyk wreszcie poszedł pod nóż, okazało się, że mężczyzna miał tętniaka aorty brzusznej. Operację przerwano, a pacjenta przewieziono do szpitala MSWiA na specjalistyczny oddział chirurgii naczyniowej. Niestety, za późno. Mirosław Blejzyk zmarł na stole operacyjnym.

Dlaczego lekarze nie zlecili specjalistycznych badań? Nie wiadomo. Rodzinie powiedziano w szpitalu, że nie wykonywano ich w weekendy (a wówczas był właśnie długi majowy weekend). Jednak kontrola NFZ tego nie potwierdziła. Być może wyjaśni to proces. Ten został jednak utajniony. Wnosili o to prokurator i pełnomocnik rodziny zmarłego. Podczas postępowania zostaną ujawnione okoliczności objęte tajemnicą lekarską - uzasadniali.

Takim stanowiskiem zaskoczona była najbardziej zainteresowana - Monika Blejzyk, która oświadczyła sądowi, że nie ma nic przeciwko temu, by ujawnić informacje o stanie zdrowia jej męża.

Również obrońcy oskarżonych wnioskowali o wyłączenie jawności.

- Obowiązuje zasada domniemania niewinności. Oboje oskarżeni są czynnymi lekarzami, upublicznienie procesu naraziłoby ich dobre imię naszwank - twierdzili.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany