Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Olimpia-Widzew 1:1. To ostatni punkt w pierwszej lidze

(bart)
Bramkę dla widzewiaków strzelił Veljko Batrović
Bramkę dla widzewiaków strzelił Veljko Batrović krzysztof szymczak
W ostatnim meczu pierwszej ligi sezonu 2014/2015 piłkarze Widzewa zremisowali w Grudziądzu z tamtejszą Olimpią 1:1. Ostatnią bramkę dla łodzian strzelił Czarnogórzec Veljko Batrović. Widzewiacy spadają do II ligi, choć nie ma pewności, że w niej wystartują. Naprawdę trudno być optymistą.

Szkoleniowiec widzewiaków nie mógł w Grudziądzu skorzystać z usług wielu zawodników (m.in.: Piotra Mrozińskiego, Tsubasy Nishiego, Edgara Bernhardta, Bartłomieja Kasprzaka, Damiana Warchoła, Krystiana Nowaka, Liridona Osmanaja, Roka Strausa, Dimitrije Injaca i Mateusza Brozia).

Dlatego na ławce rezerwowych gości usiadło trzech juniorów: Adrian Kralkowski, Kamil Wielgus oraz Damian Kozieł, z których ostatecznie żaden nie pojawił się na murawie. Wracając do Nishiego i Mrozińskiego, warto podkreślić, iż obaj pojechali do Grudziądza i wspierali kolegów. Akurat taka postawa jest godna naśladowania.

Pierwszy strzał na bramkę oddał Mariusz Rybicki (6 min). Było to celne uderzenie, jednak bez większych problemów poradził z nim sobie Bartosz Fabiniak. Golkiper grudziądzan to jeden z aż pięciu ekswidzewiaków w Olimpii (oprócz niego są to: Marcin Kaczmarek, Adam Banasiak, Arkadiusz Aleksander i Sebastian Zalepa, zaś opiekun rywali Jacek Paszulewicz także grał kiedyś w Łodzi).
Nie ulega wątpliwości, iż znacznie groźniejsze okazje do zdobycia goli wypracowali sobie gospodarze (w 12 min w słupek trafił Denis Popović, a w 37 min sytuacji sam na sam z Maciejem Krakowiakiem nie wykorzystał Patryk Skórecki).

Jednak nie od dzisiaj wiadomo, że w futbolu liczy się przede wszystkim skuteczność. A to łodzianie wyszli na prowadzenie. Po świetnym prostopadłym podaniu z głębi pola oko w oko z Fabiniakiem znalazł się Czarnogórzec Veljko Batrović i nie miał kłopotów ze strzeleniem bramki (42 min). To drugi z kolei mecz, w którym 21-letni pomocnik zdobywa gola (poprzednio miało to miejsce w spotkaniu z Chrobrym Głogów). Tym samym ,,Batro’’ zrównał się z dwoma najlepszymi dotychczas snajperami w Widzewie: Rybickim i Krystianem Nowakiem.

Po zmianie stron drużyna z Grudziądza ze wszystkich sił starała się doprowadzić do wyrównania, ale długo to jej się nie udawało. M.in. w 47 min dobrze interweniował Krakowiak, a po chwili Maksymilian Rozwandowicz, natomiast w 59 min uderzenie zza pola karnego Banasiaka było niecelne. Widzew mógł skutecznie skontrować, jednak w 61 min po podaniu Mateusza Jańca precyzji zabrakło Konradowi Wrzesińskiemu.

Po kilkudziesięciu sekundach był już jednak remis. Po ładnej centrze Kaczmarka na raty Krakowiaka pokonał Słoweniec Rok Elsner (61 min).

W 67 min kontrę gości zapoczątkował Rybicki, który minął trzech przeciwników i po wymianie podań z Wrzesińskim uderzył lewą nogą, ale nie zaskoczył Fabiniaka. Bramkarz gospodarzy poradził sobie również ze strzałem Wrzesińskiego (75 min).
Mimo prób z obu stron rezultat nie uległ już zmianie. Widzewowi nie udał się więc w pełni rewanż za jesienne starcie w Łodzi, które Olimpia wygrała pewnie 3:0 (dwa gole Aleksandraoraz jeden Macieja Rogalskiego).

Za nami bodaj sezon w historii Widzewa. Po spadku z ekstraklasy jesień byłafestiwalem błędów organizacyjnych, decyzyjnych, transferowych i sportowych. Wprawdzie łodzianie startowali po zimowej przerwie z ostatniego miejsca w tabeli, z dorobkiem zaledwie 9 punktów, ale mieli przecież zaległy mecz z Dolcanem i gdyby to wykorzystali, strata do miejsca barażowego byłaby mniejsza. Okazało się, że wiosną można było uniknąć kolejnego spadku.

I nie trzeba było grać rewelacyjnie, co udowadnia zimująca na przedostatnim miejscu Pogoń. Zwłaszcza że wycofała się Flota. Pod wodzą nowego trenera Wojciecha Stawowego Widzew wygrał jednak tylko trzy mecze, cztery zremisował i doznał dziewięciu porażek (w tym dwa kuriozalne walkowery z Sandecją Nowy Sącz i Zagłębiem Lubin), bilans bramkowy: 13-29. Nie można mówić o postępie, skoro ten zespół przegrał w Legnicy z Miedzią 1:6 i nie umiał wygrać żadnego z ośmiu meczów z beniaminkami.

Wiosną zagrało w Widzewie 22 piłkarzy. Kilku z nich zaliczyło tylko symboliczne występy, choćby tak obiecujący młodzi zawodnicy, jak Warchoł (50 minut) czy Kozłowski (11 minut w ostatniej kolejce). Trener preferował wyraźnie sprowadzonych przez siebie zawodników, choć już po pierwszych dwóch, trzech starciach było widać, że nie ma to sportowego uzasadnienia. Uparte granie wydumaną,,tiki-taką’’ przy konieczności odrabiania strat okazało się złym wyborem.

Zdecydowana większość zawodników odejdzie, a Stawowy raczej nie potrafi zbudować kolektywu, który w przypadku pomyślnego obrotu spraw licencyjnych mógłby myśleć o szybkim powrocie piłkarskiej Łodzi choćby na zaplecze ekstraklasy.

Spotkanie z sektora dla gości obserwowało kilkuset sympatyków łodzian. W drugiej połowie arbiter przerwał mecz na kilka minut, bowiem sędzia boczny został trafiony świecą dymną, rzuconą z tej trybuny. Na boisku pojawił się delegat PZPN i nie było pewności czy to starcie zostaną wznowione. Ostatecznie postanowiono jednak kontynuować spotkanie.

Olimpia Grudziądz – Widzew Łódź 1:1 (0:1)
0:1 - Batrović (42), 1:1 - Elsner (61).
Olimpia: Fabiniak – Jaroch (76, Bielawski), Łabędzki, Piter-Bucko, Banasiak – Kaczmarek, Smoliński (81, Szymański), Elsner, Popović, Skórecki (72, Rogalski) - Babul.
Widzew: Krakowiak - Wrzesiński, Kasperkiewicz, Zgarda, Kimura - Janiec (79, Kozłowski), Rozwandowicz, Rybicki, Batrović, Lisowski - Kwiek.
Czerwona kartka: Popović (90, Olimpia, druga żółta). Żółte kartki: Popović, Smoliński, Piter-Bucko (Olimpia) – Lisowski (Widzew)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany