Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ojciec o Jerzym Janowiczu

hof
Jerzy Janowicz senior
Jerzy Janowicz senior Paweł Łacheta
21-letni Jerzy Janowicz po występie w finale turnieju rangi Masters 1000 w paryskiej hali Bercy osiągnął najwyższą w karierze 26. pozycję w rankingu światowym tenisistów. Oto co o jego karierze mówi ojciec

Jerzy Janowicz senior
Zamiast celebrować i świętować sukces syna już w pierwszym wywiadzie ostro zaatakował pan prezydent Łodzi. Czy to dobra taktyka na współpracę z władzami miasta?
Jerzy Janowicz, ojciec łódzkiego tenisisty: - Albo zostałem źle zrozumiany, albo ktoś celowo przeinaczył moje słowa dotyczące współpracy z prezydent naszego miasta.
Czyli przed wyborami Hanna Zdanowska nie zapraszała pana i syna do swojego komitetu i nic wam nie obiecywała?
- Oczywiście, że osobiście tego nie robiła. Uczynili to ludzie z jej sztabu, ale z tego, co mi wyjaśniono, Zdanowska o tym nie widziała. Dlatego kolejny raz dementuję, że mamy konflikt z prezydent Łodzi.
Kilka dni temu był pan odważniejszy. Co sprawiło, że zmienia pan nagle front?
- Ja nie zmieniam zdania, ale mówię, jak jest. Nie szukajmy dziury w całym.
Może pańskie stanowisko zmieniła deklaracja prezydent Łodzi, że syn będzie brany pod uwagę przy podziale pieniędzy z puli na promocję miasta poprzez sport?
- Taka deklaracja świadczy jedynie o tym, że miasto chce współpracować. Nam też na tym zależy, aby Jerzyk mógł promować Łódź. Jeśli do tego dojdzie, to wszyscy będą mieli z takiej współpracy korzyści.
W jednym z wywiadów mówił pan, że sprzedał sześć sklepów, by móc finansować karierę syna. Złośliwi twierdzą jednak, że były zadłużone i dlatego już ich pan nie ma...
- To wierutna bzdura. Nigdy nie miałem długów. Jedynym powodem była chęć inwestowania w sportowy rozwój syna. Przecież każdy rozsądny człowiek zrozumie, że jeśli poświeciłbym czas na rozwijanie biznesu, to nie miałbym go dla syna. Decyzja mogły być zatem tylko jedna.
Ale kasy nie mieliście, skoro Marcin Gortat musiał kupować buty tenisowe pańskiemu synowi...
- Ta plotka żyje już długo, ale nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Równie dobrze mógłbym teraz powiedzieć, to ja kupiłem Gortatowi pierwszy poważny strój sportowy.
Ponoć Jerzy w 2009 roku podczas turnieju w Ostrawie zwymyślał sędziego i zniszczył boczną linię na korcie. Temperament ma po tacie czy po mamie?
- To kolejne kłamstwo o Jerzyku. Faktem było jedynie to, że grał na fatalnie przygotowanym korcie. Wielokrotnie monitował o poprawę jego stanu, ale nic to nie dawało. Ta sytuacja pokazała jedynie, że Czesi nie przepadają za nami.
Jednak emocjonalne zachowanie było faktem. Powtórzę zatem pytanie: czyje to geny zagrały?
-... redaktorów, którzy to napisali.
Miał pan też pretensje do związku, że słabo wspiera sportowy rozwój syna...
- Tego się nie wypieram. Oczywiście wszystkie sprawy można było poprowadzić inaczej. Po prostu chciałem skorzystać z pomocy zawodowców. Nie udało się, dlatego sprawy wzięliśmy w swoje ręce. Nie znaliśmy się jeszcze tak bardzo na tenisie, ale sport to był nasz żywioł.
Kiedy wchodziliście w zawodowy tenis, to korzystaliście z rad Roberta Radwańskiego, ojca znanych już tenisistek?
- Znam go dobrze, ale nie było takiej sytuacji. Spotykamy się raczej na gruncie towarzyskim. Nie ucieknie się wtedy od rozmów o tenisie, ale nigdy nic mi nie doradzał. Należy też pamiętać, że kobieca odmiana tej dyscypliny to zupełnie inny sport.
Dlaczego?
- U chłopaków dominuje siła, inne są również rozwiązania treningowe i meczowe. Różnic jest bardzo wiele.
Mnie jednak chodzi o otoczkę, a więc tenisowy biznes...
- Także w tym przypadku są ogromne różnice, choćby w dostępności do sponsorów. Kobiecy tenis to szeroko pojęta moda, ale nie tylko ta na korcie. Możliwości promowania produktów jest bardzo wiele. W przypadku chłopaków trudno, by reklamowali sukienki albo pomadki do ust. A to oznacza, że znalezienie mecenasa jest szalenie trudnym zadaniem. Po prostu rynek dla mężczyzn jest skromniejszy.
Jeśli jakiś rodzic chciałby pójść w pana ślady, to ile pieniędzy powinien mieć na początek.
- Często ostatnio słyszę takie pytanie. Od razu odpowiadam, że mylona jest kolejność.
Czyli...
- Najpierw trzeba sobie zadać pytanie, czy rodzice będą mieli czas, aby poświęcić go młodemu sportowcowi. Rodzicom próbuję uświadomić, że gdyby ważne były wyłącznie pieniądze, to wówczas tylko dzieci szejków byłyby mistrzami.
Są przecież dziadkowie, babcie...
- Jeśli słyszę taką argumentację, to od razu zmieniam temat rozmowy. Przy całym szacunku dla babć i dziadków, mają oni do wypełnienia inne role w życiu wnuków.
Tylko rodzic jest kluczem do sukcesu?
- Ważne jest też, by tenisowy adept był gotów na poświęcenia, bo często przyjdzie mu odrabiać lekcje w drodze na trening, jeść obiad w samochodzie czy rezygnować z zabaw z rówieśnikami. Nie wszyscy są gotowi na takie wyzwania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany