Nie ma dokąd wywozić śmieci z Łodzi! Będzie drugi Neapol?
W Kamieńsku doszło do awarii elektronicznej aparatury sterującej rozdrabniaczem odpadów komunalnych. To centralna część całej linii "produkcyjnej". W najgorszym wypadku naprawa może potrwać kilka tygodni. W Łodzi przez tydzień mieszkańcy "produkują" około 5 tys. ton odpadów, czyli 160 tys. ton zmieszanych odpadów komunalnych w skali roku.
- Kiedy powstawał Wojewódzki Plan Gospodarki Odpadami, ministerstwo ochrony środowiska blokowało możliwość wpisywania do niego instalacji przerabiających śmieci o mocy większej niż wynikałoby to z ministerialnych statystyk. Statystyki okazały się błędne, ale ministerstwo było nieugięte. W poprzedniej kadencji sejmiku udało się wpisać do WPGO dodatkową instalację, która mogłaby przerobić "nadwyżkę", śmieci, ale nowe władze województwa odwołały tę decyzję. To doprowadziło do tego, że w sytuacji awaryjnej, takiej jaka ma miejsce dzisiaj, nie ma co ze śmieciami zrobić i zgodnie z przepisami mogą one pozostać w śmietnikach mieszkańców województwa - mówi Marcin Bugajski, radny sejmiku województwa łódzkiego. - Co prawda dopisano do WPGO ostatnio kilka instalacji, ale mają one małe moce przerobowe i są daleko od Łodzi, co generuje dodatkowe koszty. Już w maju, gdy była pierwsza awaria w Kamieńsku okazało się, że one nie wystarczają. Nasz system gospodarki odpadami na poziomie województwa nie jest przygotowany na jakiekolwiek awarie.
Koszt zagospodarowania tony mieszanych śmieci komunalnych z Łodzi w ostatnich latach znacznie wzrosła. W 2018 roku magistrat płacił firmom wywożącym śmieci 320 zł za tonę, a obecnie 500 zł.
Urząd Marszałkowski w Łodzi uspokaja, że sytuacja jest opanowana i prawdopodobnie już w czwartek odpady z Łodzi będą przyjmowane w Kamieńsku.
- Wszystko wskazuje na to, że urządzenie zostanie naprawione i odpady zmieszane trafią na składowisko w Kamieńsku - mówi Magdalena Kontowicz, zastępca dyrektora Departamentu Rolnictwa i Ochrony Środowiska Urzędu Marszałkowskiego. - Prezes firmy zarządzającej składowiskiem zobowiązał się, że jeśli awarii jednak nie da się szybko usunąć, to na własny koszt przetransportuje odpady do innego składowiska poza województwem łódzkim.