Tłumaczenia samego radnego Walaska jak i tłumaczących go „zmęczeniem” radnych PO/KO jednak wymykają się klasycznej logice. Rada Miejska w ostatnich latach obradowała wiele razy dłużej niż 11 godzin, czy to w trybie stacjonarnym czy zdalnym. Wystarczy przypomnieć słynną sesję z 23 grudnia 2020 r. która trwała od godz. 9 do prawie 4 rano w Wigilię, choć oczywiście z przerwami. Radny Walasek zabierał głos około godz. 23, czyli po 13 godzinach sesji, a wypowiadał się logicznie, bez żadnych kłopotów z wymową, kontrolę nad klubem trzymał do końca sesji, co widać po głosowaniach. Tymczasem pod koniec sesji klubu nie kontrolował, a dzięki radnym KO o mało co nie przeszedł ważny wniosek opozycyjnego PiS. Poza tym, gdy człowiek jest aż tak zmęczony, że ma kłopoty z wymową, zwyczajnie nie zabiera głosu, a Walaska do wypowiedzi nikt nie wywoływał, zgłosił się sam.
CZYTAJ DALEJ NA KOLEJNYM SLAJDZIE>>>
Na dodatek z kanału Rady Miejskiej na YT usunięto film z sesji, nie ma go też w archiwum na stronie Urzędu Miasta Łodzi. W tej kwestii przewodniczący Rady Miejskiej zapewnia, że to „absolutny standard”, ponieważ po transmisji na żywo, relacje z sesji zawsze są dostępne dopiero po kilku dniach. Decyduje o tym - jak mówi przewodniczący - potrzeba anonimizacji danych osobowych, ponieważ na sesjach rozpatrywane są m.in. skargi i wnioski łodzian nie będących osobami publicznymi, stąd dane trzeba „wyciszyć” i dopiero po tym opublikować film dokumentujący sesję. W mediach społecznościowych pojawiło się sporo komentarzy internautów sugerujących, że „film jest niedostępny, bo właśnie przechodzi cenzurę wypowiedzi radnego Walaska”. Gołaszewski zaręcza, że tak się nie stanie.