Nawet 4 zł za bochenek zwykłego chleba - szokująca podwyżka cen pieczywa. Piekarze zapowiadają, że to nie ostatnia podwyżka

W tym tygodniu ceny pieczywa wzrosły nawet o złotówkę za 600 gramowy trzeba zapłacić już nawet 4 zł, a za bułkę „z przedziałkiem” złotówkę. Podrożały też pączki i inne słodkie wypieki.

W piekarni sieci „Jaś i Małgosia” zwykły chleb, który kosztował 3,60 zł zdrożał do 4 złotych, a bułka „z przedziałkiem” do 1 zł. Sprzedawczynie wyliczają, że to już piąta podwyżka cen w ciągu roku. Aż o złotówkę, również do 4 zł, podrożał chleb w małym kiosku piekarniczym na Zielonym Rynku. W sklepach ceny chleba wzrosła o 20 – 40 groszy, bułek „z przedziałkiem” o 10 - 20 groszy, do co najmniej złotówki, a w niektórych sklepach do 1,20 zł, kajzerki zdrożały o 20 groszy i kosztują już 80 gr, o 30 -50 groszy zdrożały pączki.

Skąd ten nagły wzrost cen? Sprzedawcy tłumaczą, że wprawdzie benzyna mocno staniała, ale drastycznie podniesione zostały ceny gazu i prądu, mąki. Podniesiona została płaca minimalna, a więc i wypieki muszą być droższe.

Jednak znaleźliśmy sieć piekarni, której podwyżki nie dotknęły. U „Bogusza” zwykły chleb krojony nadal kosztuje 3,30 zł, niekrojony 3 zł, bułka „z przedziałkiem” – 80 gr, a kajzerka – 60 gr.

Poprzednia, tak wysoka i na taką skalę podwyżka cen pieczywa była niedawno, bo w październiku ubiegłego roku. Wówczas ceny także bardzo wzrosły. Jedna z piekarni podniosła wówczas cenę bochenka o wadze 600 gram z 2,60 zł do 3,50 zł. Teraz kosztuje on już 4 zł. Angielki, które wcześniej kosztowały 2,40 zdrożały wówczas do 3 zł, a teraz do 3,40 – 3,60 zł.

Jedynie markety konsekwentnie starają się utrzymać bardzo niskie ceny pieczywa i półkilogramowy chleb ciągle można kupić nawet za cenę poniżej dwóch złotych.

Piekarze na branżowych forach ostrzegają, że to nie jest koniec podwyżek, bo muszą one nadążać za szybko rosnącymi kosztami produkcji. Przewidują, że za bochenek zwykłego chleba jeszcze w tym roku klient będzie musiał zapłacić 5 zł.
Dla rodzin, w których pieczywo jest artykułem pierwszej potrzeby oznacza to wydatek około 200 zł miesięcznie, dwukrotnie więcej niż rok temu.