Zbrodnia w loftach wstrząsnęła Łodzią i regionem. Do krwawej jatki doszło w nocy z soboty na niedzielę, z 14 na 15 stycznia tego roku, w części hotelowej loftów w zabytkowej przędzalni Karola Scheiblera.
Według śledczych, Daniel Ch. będąc pod wpływem piwa i środków odurzających, nagle doznał omamów wzrokowych i słuchowych. Zeznał, że „usłyszał głosy, zobaczył demony i zaczął z nimi walczyć”. Skutki były straszliwe. Wpadł w szał i zabił nożem swego bliskiego przyjaciela, 34-letniego Piotra, z którym znał się od dzieciństwa oraz swoją poznaną przed rokiem koleżankę, 30-letnią Martę. Wszyscy mieszkali w Zduńskiej Woli.
Sprawca masakry uciekł z loftów. Pieszo dotarł na ulicę Piotrkowską i zaczął dobijać się do drzwi kościoła ewangelickiego świętego Mateusza. Chciał porozmawiać z księdzem. Był zakrwawiony i bardzo pobudzony. Kontakt z nim był niemożliwy. Tam zatrzymali go policjanci.