Likwidacji DPS sprzeciwiły się związki zawodowe przedstawiając negatywną opinię, tyle, że nie jest ona wiążąca dla Rady Miejskiej, do której należy ostateczna decyzja. Na zewnątrz wywieszono transparenty z hasłami protestu. Na sesji nie poparli tej decyzji także radni opozycyjnego klubu PiS. Wiceprzewodniczący Rady Miejskiej Krzysztof Stasiak (PiS) argumentował, że w tej chwili kolejka oczekujących na miejsca w DPS-ach liczy blisko 200 osób, a urzędnicy upychają pensjonariuszy po innych obiektach. Poza tym chodzi o zżytych ze sobą starszych ludzi, a nie powinno się "przesadzać starych drzew". Radny Stasiak dodał też, że miasto Łódź nawet nie rozważało odkupienia obiektu od Związku Inwalidów Wojennych RP, by można było go zmodernizować własnym kosztem.
CZYTAJ DALEJ NA KOLEJNYM SLAJDZIE>>>

Szymon Kostrzewski, p.o. dyrektora wydziału zdrowia i spraw społecznych UMŁ zapewnił jednak, że nikt upychany nie będzie, natomiast przenosiny pensjonariuszy planowane są z uwzględnieniem więzów towarzyskich, które narodziły się w przeznaczonym do likwidacji domu. Ostatecznie do zatwierdzenia decyzji o likwidacji DPS wystarczyły głosy radnych Koalicji Obywatelskiej i Nowej Lewicy.
CZYTAJ DALEJ NA KOLEJNYM SLAJDZIE>>>

Dom Pomocy Społecznej przy ul. Narutowicza 114 zostanie zlikwidowany. Jego pensjonariusze, seniorzy przewlekle chorzy somatycznie, zostaną rozlokowani po innych łódzkich DPS-ach.