2 z 4
Poprzednie
Następne
Łodzianin zgubił dowód osobisty. Z samego rana naszła go policja „w sprawie nie cierpiącej zwłoki”. Ten dzień zapamięta na długo
Radosław Galant twierdzi, że gdy udało mu się zamknąć drzwi mężczyźni zadzwonili do jego sąsiada. Po kilku minutach pojawili się znowu. Jeden miał dzwonić do drzwi, drugi naciskać na jego domofon. Musiał wyjąć korki, żeby nie doszło do zwarcia. Jeden z mężczyzn wszedł na klatkę.
- Tak szarpał za klamkę, że ją naderwał. Waląc w drzwi powiedział: „Chciałeś wezwanie, to je masz”. W drzwiach zostawił zmiętą kartkę - wezwanie na godz. 10 tego samego dnia na przesłuchanie w charakterze świadka - opowiada łodzianin.
Zapytaliśmy biuro prasowe łódzkiej policji o okoliczności tego zdarzenia.