Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łodzianin cudem przeżył atak psów w Arturówku. Zwierzęta prawie go rozszarpały

(LS)
Pan Rober dochodzi do zdrowia.
Pan Rober dochodzi do zdrowia. Lila Sayed
Robert Sarnecki, zawodowy tancerz, a po godzinach biegacz i rowerzysta, który w minioną niedzielę został dotkliwie pogryziony przez trzy potężne psy, wraca do zdrowia. Odwiedziliśmy go w szpitalu.

Jak Pan się czuje?

Coraz lepiej, dziękuję. Jutro wracam do domu, ale czekają mnie miesiące rehabilitacji.

Rany bardzo bolą?

Jestem na lekach przeciwbólowych. Dzięki nim mogę wstać i pokonać kilka metrów. Boję się myśleć, co się wydarzy, gdy środki znieczulające przestaną działać... A jeszcze bardziej mnie przeraża przerwa w treningach. Pewnie miną miesiące, zanim wrócę na trasę biegową i wsiądę na rower.

Po tym, co Pana spotkało nie zamierza Pan przestać biegać?

Absolutnie nie! Szkoda tylko, że tygodnie przygotowań do maratonu poszły na marne. 7 kwietnia chciałem wziąć udział w swoim pierwszym długodystansowym biegu na 40 kilometrów. Tego poranka zamierzałem przebiec 26 kilometrów. Ale na 6 kilometrze dorwały mnie te bestie...

Miał Pan pecha, ale zarazem sporo szczęścia...

Zgadza się. Psy prawie mnie rozszarpały, ale na szczęście nie naruszyły nerwów ani tętnicy. Dopadły mnie w pobliżu stawu w Arturówku. Potraktowały mnie jak zwierzynę łowną. Wcześniej spotkałem dzika, może na niego czekały...

W Arturówku trzy psy pogryzły biegacza. Prawie go rozszarpał...

Zaatakowały jakieś pół kilometra od hotelu „Prząśniczka”, w którym ostatecznie się Pan schronił. Jak udało się Panu uciec?

Trwało to około 20 minut od momentu, gdy zaatakowały mnie pierwszy raz. To było najdłuższe 20 minut w moim życiu.
Wycofywałem się w kierunku stawu mając nadzieje, że tam ktoś mi pomoże. Szedłem tyłem, bo chciałem mieć je na oku, a te bestie podbiegały i mnie kąsały. Nie zapomnę białych ślepiów tego mieszańca mastifa z bokserem, oprócz niego były jeszcze dwa wilczury. Krzyczałem z bólu i bezsilności i modliłem się w duchu, żeby tylko się nie przewrócić. Wtedy byłoby już po mnie.

Ale w końcu ktoś Pana usłyszał?

Tak. Dotarłem do hotelu i tam opadłem z sił, przewróciłem się. Te potwory ciągnęły mnie każdy w swoją stronę -w końcu dwóch mężczyzn wybiegło z budynku z krzesłami w rękach i psy uciekły!

Pierwszy raz zaatakowały Pana psy?

Owszem, biegam 5 lat i nigdy nic złego mnie nie spotkało. Jak wrócę do formy, chyba kupię sobie gaz. Choć wątpię, czy w takiej sytuacji udałoby mi się go użyć. To są sekundy... Nie widzę innej możliwości obrony przed aresywnymi psami niż psiknięcie im w ślepia gazem - wszelkie teorie: żeby przyjąć pozycję żółwia, wdrapać się na drzewo, czy bronić kijem można między bajki włożyć.
Właścicielka psów zgłosiła się na policję, co by chciał jej Pan powiedzieć?

Że jest nieodpowiedzialną kobietą. Osoby, które mają psy muszą ich pilnować! To ich psi obowiązek.

W środę po południu policja poinformowała o odnalezieniu właścicieli sfory psów, które zaatakowały biegacza w Arturówku.

Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie pogryzienia biegacza...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany