Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łodzianie w gabinetach weterynaryjnych są w stanie zostawić nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych. Wszystko z miłości do czworonogów

Angelika Korlaga
Angelika Korlaga
Na leczenie Pablo Agata, studentka z Łodzi wydała 1700 zł!
Na leczenie Pablo Agata, studentka z Łodzi wydała 1700 zł! Archiwum prywatne
Domowe zwierzaki coraz częściej odgrywają kluczową rolę w życiu mieszkańców naszego miasta. Są przyjaciółmi, rodziną, a dla par, które nie mogą mieć potomstwa często zastępują nawet dziecko. Ich odejście często okazuje się traumatycznym przeżyciem, dlatego coraz więcej właścicieli jest w stanie zrobić wszystko, nawet poświęcić ostatnie oszczędności, aby ratować swojego ukochanego pupila.

Najpopularniejsze zabiegi w łódzkich gabinetach weterynaryjnych

Jak informuje lek. wet. Nina Zmijewska, z łódzkiej kliniki weterynaryjnej Vet-Med, jednymi z najdroższych zabiegów dla zwierząt są zabiegi ortopedyczne, a ich cena może sięgnąć rzędu kilku, a nawet kilkunastu tysięcy złotych.

- Najczęściej w przypadku zwierzaków są to stabilizacje złamań na różne płyty czy śruby. - opowiada.

Do weterynarii często trafiają również psy, które doznały skrętu żołądka. Przypadłość ta najczęściej dotyka dużych psów i dochodzi do niej, kiedy organ skręca się wokół własnej osi, często ciągnąc za sobą również śledzionę. W żołądku zbiera się bardzo duża ilość gazu, co wiąże się z ogromnym cierpieniem zwierzaka, dlatego konieczna jest operacja. Taki zabieg może kosztować właścicieli od 3 do 5 tys. złotych.

- Psy zaczynają się ślinić, próbują wymiotować, ale nie mogą bo przełyk jest zamknięty. W miesiącu mamy kilka takich przypadków, ale mam wrażenie, że świadomość wśród właścicieli wzrasta i przyjeżdżają do nas od razu, jak zauważą, że coś się dzieje. - dodaje Zmijewska.

Leczenie zwierzaka często może kosztować krocie! Ile zapłacili łódzcy rekordziści?

Do kliniki przyjeżdżają również łodzianie, dla których pieniądze nie grają roli. Rekordzista za leczenie swojego pupila zapłacił ok. 30 tys. złotych!

- Leczenie psiaka trwało dosyć długo, ponieważ przeszedł on zabieg usunięcia ropnia trzustki. Kilkakrotnie przetaczaliśmy krew, dosyć dużo wyniosła również diagnostyka. Tak naprawdę z racji tego, że był to duży pies, to koszty leczenia rosły lawinowo - tłumaczy lek. wet. Nina Zmijewska.

Jak podkreśla Zmijewska, takie przypadki zawsze mile zaskakują weterynarzy, a świadomość, że istnieją ludzie, którzy dla swojego zwierzaka są w stanie zrobić wszystko jest wyjątkowo wzruszająca.

- Przychodzi do nas taka opiekunka, która na leczenie swoich zwierzaków wydała kilkadziesiąt tysięcy. W jej przypadku koszty nie grały roli, jednak wiedzieliśmy, że prawdopodobnie musiała zaciągnąć kredyt na to leczenie. - opowiada.

Zdarzają się i tacy, co płacić nie chcą

W klinice nie brakuje właścicieli, którzy nie wyrażają woli leczenia zwierzaka. Zmijewska podkreśla, że dla lekarzy jest to bardzo niekomfortowa sytuacja, ponieważ często są to przypadki, kiedy wiedzą, że bez ich pomocy zwierzak w ciągu najbliższych kilku godzin czy dni prawdopodobnie umrze. Niestety argumenty specjalistów często nie przemawiają i właściciel mimo wszystko decyduje się na zabranie zwierzaka do domu, wtedy jednak zobowiązany jest podpisać dokument, w którym potwierdza, iż lekarze poinformowali go o stanie zdrowia pupila.

Nie brakuje również i takich, którzy do kliniki przychodzą ze zwierzakami w ciężkim stanie. Lekarze wykonują diagnostykę, zabiegi, a na koniec wizyty okazuje się, że właściciel nie ma czym zapłacić.

- Chcemy pomagać zwierzakom, bo po to pracujemy, dlatego w takiej sytuacji staramy się iść na rękę i np. rozłożyć koszty leczenia na raty. To dużo ułatwia. - dodaje Zmijewska.

Mały zwierzak, może okazać się drogi

Weterynarzy, którzy zajmują się leczeniem małych zwierząt jest zdecydowanie mniej niż tych specjalizujących się w psach i kotach.

- Na studiach nie mamy zajęć, na których moglibyśmy się uczyć o chorobach świnek morskich czy szczurów. Tę wiedzę można zdobywać na kursach, za które niestety musimy zapłacić sami, dlatego też leczenie mniejszych zwierząt potrafi być troszkę droższe. - tłumaczy lekarz z Vet-Med.

W łódzkiej klinice poza popularnymi, domowymi pupilami, jak psy i koty, pojawiają się również pacjenci o mniejszych rozmiarach jak np. szczury, świnki morskie, chomiki, myszy, króliki. Zdarzają się również szynszyle czy koszatniczki.

Jedną z klientek była Agata, właścicielka dwóch świnek morskich - Pablo i Vito. Pierwsza ze świnek, 2-letni samiec zachorował w kwietniu. Początkowo leczony był na zapalenie oskrzeli, a jego wizyty odbywały się średnio co tydzień, jednak antybiotyk nie przyniósł długotrwałych rezultatów. Po 2 tygodniach i kolejnym prześwietleniu, okazało się, że jego stan się pogorszył, wtedy łodzianka wraz ze swoim pupilem odwiedzała lekarzy codziennie.

- Codziennie dostawał zastrzyki, jednak nie chciał jeść, osłabił się. Kolejne prześwietlenie wykazało widoczne zwłóknienia w serduszku i lekarz dobrał inne leki. W czerwcu jego stan się polepszył, jednak wszystko wróciło w lipcu. Musiałam robić mu inhalacje z antybiotykiem i jak na razie wydaje się być zdrowy. Całe leczenie, czyli leki, inhalator, ceny paliwa, wizyty wyniosło mnie ok. 1700 złotych. - opowiada Agata.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Niedziele handlowe mogą wrócić w 2024 roku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany