ŁKS znów musi grać wcześnie. Opieszali urzędnicy blokują plany działaczy

Różne piłkarskie reprezentacje Polski (w zespole U-20 byli Jan Sobociński i Piotr Pyrdoł) zakończyły już rywalizację, toteż łodzianie mogą ze spokojem wracać do ligowych zmagań.

ŁKS, pod dwóch tygodniach przerwy, mecz z GKS Katowice został przełożony na 28 listopada, znów będzie walczyć o ligowe punkty. Podopieczni trenera Kazimierza Moskala ponownie zagrają przed własną publicznością. Łodzianie na boisku z jedną trybuną podejmą Termalikę Nieciecza.

Sobotnie spotkanie dwudziestej kolejki (trzeciej wiosennej) pierwszej ligi rozpocznie się o godz. 13. To na pewno nie jest żadna nowość dla kibiców ŁKS, bowiem przy al. Unii nie ma sztucznego oświetlenia (podgrzewanego boiska również) i dlatego jesienne mecze muszą się rozpoczynać wcześniej, by piłkarze mogli zakończyć zmagania przed zapadnięciem zmroku.

Taki lokalny koloryt sportowy, na który wydano przeszło sto milionów złotych i nie słychać, aby to szybko miało się zmienić! I pomyśleć, że sternicy ŁKS mieli wiele biznesowych pomysłów związanych z budową brakujących trzech trybun... Muszą je jednak odłożyć na bliżej nieokreśloną przyszłość, bo trudno rozmawiać z inwestorami o mirażach roztaczanych przed klubem przez magistrackich przedstawicieli

Odejdźmy jednak od urzędniczej opieszałości i braku realizacji wcześniejszych zapowiedzi, a wróćmy do sportu.

Warto dodać, że drużyna prowadzona przez trenera Marcina Kaczmarka również w poprzedniej kolejce pauzowała, bowiem do reprezentacji U-19 powołany został Michał Skóraś.

Pierwszy mecz Termaliki i ŁKS, rozegrany 4 sierpnia w Niecieczy, zakończył się remisem 1:1. Bramkę dla łodzian zdobył Sobociński, wyrównał w ostatniej minucie spotkania Vladislavs Gutkovskis. Jednak łotewskiego piłkarza zabraknie w rewanżowym spotkaniu, bowiem przed miesiącem zerwał więzadła krzyżowe w kolanie i obecnie przechodzi rehabilitację.