Choć piłkarze ŁKS i Sokoła nie mają już szans na wywalczenie awansu oraz nie muszą martwić się o pozostanie w III lidze, ich mecz zapowiadał się ciekawie. Oba kluby dzieli bowiem tylko kilkanaście kilometrów i dlatego mecz przy al. Unii traktowały prestiżowo. Do tego w Sokole występowało kilku wychowanków ŁKS.
Spotkanie rozkręcało się jednak powoli, ale od początku inicjatywa należała do łodzian, którzy przed własną publicznością zamierzali przedłużyć dobrą passę. Kibice na pierwszą akcję musieli czekać do 8 minuty, kiedy po dośrodkowaniu Adriana Filipiaka strzał Artura Golańskiego głową zablokowali obrońcy.
Najbardziej aktywni w zespole ŁKS byli jednak Kamil Cupriak i Tomasz Kowalski. Po ładnej akcji tego pierwszego z prawej strony boiska przed szansą na zdobycie gola stanął Adam Patora, ale napastnik łodzian źle trafił w piłkę. Cupriak ponownie pokazał się w 20 min, kiedy trafił w rękę Bartłomieja Gajewskiego, co miało miejsce w polu karnym, więc sędzia musiał podyktować rzut karny. Jedenastkę wykorzystał Kowalski, choć bramkarz Sokoła wyczuł jego intencje.
Podopieczni trenera Marka Chojnackiego zadowolili się prowadzeniem i od tej pory częściej atakowali piłkarze Sokoła. A że gra w defensywie nie jest najmocniejszą stroną ŁKS, ekipa z Aleksandrowa szybko doprowadziła do wyrównania. Tuż przed polem karnym Oskara Osowskiego sfaulował Szymon Salski, a rzut wolny perfekcyjnie wykonał Piotr Klepczarek.
To był pierwszy stracony przez ŁKS gol wiosną na własnym boisku, ale wychowanek klubu z Łodzi nie cieszył się ze zdobytej bramki.
Niewiele później zespół z al. Unii po raz pierwszy w tej rundzie przegrywał na własnym stadionie. Druga bramka także padła ze stałego fragmentu gry. W polu karnym Michała Wrzesińskiego sfaulował Filipiak, a Kołbę z jedenastki pokonał Osowski, który także swoją przygodę z futbolem zaczynał przy al. Unii.
Nic dziwnego, że schodzących na przerwę gospodarzy żegnały gwizdy. To oraz wejście na boisko Łukasza Staronia i Dawida Sarafińskiego niewiele jednak pomogło. Drużynie ŁKS brakowało pomysłu na przedostanie się pod bramkę Sokoła, co z każdą minutą coraz bardziej irytowało kibiców.
Pochwalić można tylko Brazylijczyka Rodrigo, który dopiero w 72 minucie strzałem z lewej strony pola karnego mógł zaskoczyć bramkarza gości. I to właściwie była jedyna okazja ŁKS w drugich 45 minutach, co jest najlepszym podsumowaniem gry podopiecznych Chojnackiego w tym spotkaniu.
ŁKS - Sokół 1:2 (1:2)
1:0 - Kowalski (21, karny), 1:1 - Klepczarek (21, wolny), 1:2 - Osowski (35, karny).
ŁKS: Kołba - Filipiak, Salski, Karbowniak - Cupriak (80, Różycki), Kowalski (68, Zimoń), Ślęzak, Bujalski, Rodrigo, Golański (46, Sarafiński) - Patora (46, Staroń).
Sokół: Ostrowski – Pawlak, Bierżyński, Klepczarek, Gajewski – Wrzesiński (63, Kwiatkowski),
Woźniczak, Knera (90, Stępień), Osowski (86, Zwoliński), Obi
– Serwaciński (79, P. Golański).
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Słowa Justyny Kowalczyk rok po śmierci męża. Zdradziła, jak wygląda jej życie
- Maciej Dowbor drży o swoją pracę w Polsacie?! Wyjawił nam prawdę o swoich KREDYTACH
- Rafał Mroczek tworzy wymarzony dom. Będzie kosztować krocie [TYLKO U NAS]
- Andrzej Zieliński pocałował brata po śmierci. To stało się potem. "Trudno uwierzyć"