ŁKS przed niedzielnym meczem z Resovią Rzeszów. Czwarta wygrana w tym sezonie jest w zasięgu gospodarzy

Po sześciu kolejkach sytuacja ŁKS w tabeli nie jest zła. Wprawdzie nie można mówić o komforcie, jednak czwarte miejsce z jedenastoma zdobytymi punktami w żadnym razie nie uprawnia do lamentów.

Ełkaesiaków z całą pewnością stać na odniesienie czwartego zwycięstwa w tym sezonie, które może im zapewnić awans w klasyfikacji (w wypadku porażki plasującej się obecnie na trzeciej pozycji Miedzi Legnica).

Drużyna prowadzona przez hiszpańskiego szkoleniowca Kibu Vicunę miała w czwartek dzień wolny, na kolejnych zajęciach spotka się dzisiaj.

Sytuacja kadrowa w zespole jest daleka od ideału. Nie zmienia to jednak faktu, że trzeba zrobić wszystko, żeby wypunktować gości.

Oczywiście, doskonale znany w Łodzi trener Resovii Radosław Mroczkowski także będzie chciał wygrać.

- ŁKS dobrze zaczął sezon i jest w górnej części tabeli. Ale my znamy swoją wartość i wiemy, że stać nas na dobrą, ale i jednocześnie skuteczną grę. Można grać pięknie dla oka, jednak bez punktów nic się w tej lidze nie zrobi - mówi Radosław Adamski z Resovii, cytowany przez klubowy portal.

Starcie poprowadzi Łukasz Szczech z Warszawy. Jak przypomniał portal łksfans.pl, ten arbiter był rozjemcą ośmiu meczów z udziałem łodzian (cztery zwycięstwa i cztery porażki). Po raz ostatni Szczech gwizdał ŁKS w listopadzie 2020 roku (2:0 z Koroną Kielce w Łodzi).

Na meczu będzie obecny zagorzały fan ŁKS Jacek Bieleński. Jest on współautorem piosenki ,,Ełkaesem bije serce Łodzi”, która zabrzmi z głośników. Dla ełkaesiaków to właśnie przy al. Unii znajduje się sportowe serce miasta.