ŁKS. Czy nadzieja wróci w serca i głowy kibiców dwukrotnych mistrzów Polski?

Teoretycznie nic się nie zmieniło. To drużyna prowadzona przez trenera Ireneusza Mamrota jest faworytem niedzielnego meczu.

Trudno przecież, żeby było inaczej. ŁKS jest piąty w tabeli, podczas gdy Puszcza zajmuje trzynastą lokatę. „Rycerzy Wiosny” interesuje w tym sezonie wyłącznie awans do ekstraklasy, podczas gdy zespół z Małopolski chce po prostu spokojnie dokończyć zmagania (spadek do drugiej ligi mu nie grozi). Potencjał kadrowy obu stron również zdecydowanie przemawia za dwukrotnymi mistrzami Polski.

A jednak w pełni rozumiemy całkiem spory niepokój fanów ŁKS przed tym meczem. Postawa podopiecznych Mamrota jest przecież wielką niewiadomą, nie sposób przewidzieć, jak tym razem wypadną. To niezwykle nerwowa wiosna dla tego zespołu i wcale nie ma żadnej gwarancji happy endu

Puszcza (od kilku lat opiekuje się nią trener Tomasz Tułacz) to nieobliczalny przeciwnik. Nawet jeśli uznać, że od pewnego czasu ma „zadyszkę”, to w żadnym razie nie można jej lekceważyć. Wystarczy wspomnieć, że na własnym stadionie (wyposażonym w sztuczne oświetlenie) potrafiła pokonać chociażby Arkę Gdynia (4:0), Górnika Łęczna (1:0), czy też Odrę Opole (1:0). A każdy z tych zespołów może jeszcze marzyć o ekstraklasie.

Jak przypomniano na klubowym portalu ŁKS, niedzielne spotkanie będzie dla Tułacza czwartym starciem z łodzianami w roli opiekuna Puszczy. W sezonie 2018/2019 w I lidze ŁKS wygrał w Niepołomicach 2:0, ale przegrał w Łodzi 0:1, zaś przed kilkoma miesiącami obie drużyny podzieliły się punktami przy al. Unii (4:4).

Dziś ełkaesiacy mają dzień wolny, na mecz jadą w sobotę. Czy nadzieja wróci w serca i głowy kibiców?