- Przecież to najgorsze świństwo, łatwo zarazić się w ten sposób jakimiś chorobami - mówią pracownicy sortowni. - Nie wiemy też, po co to robiliśmy, bo nikt nam tego nie wytłumaczył. Zresztą i tak trafiały na wysypisko, więc nie było pożytku z ich segregowania.
Prezes firmy z Bielska-Białej, która zatrudnia pracowników sortowni, świadcząc usługi dla łódzkiego Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania, nie widzi w tym problemu.
- Istotnie, praca przy wybieraniu odpadów jest nieprzyjemna, ale nasi pracownicy muszą wykonywać zadania zlecone przez MPO, którego szefowie decydują, co danego dnia jest wybierane. Są jednak przy tym odpowiednio ubrani, wyposażeni w rękawice i maski ochronne - mówi Zbigniew Łagiewski.
Miłosz Wika, rzecznik MPO, tłumaczy, dlaczego pracownicy sortowni musieli wyciągać pieluchy:
- W sortowni miał miejsce proces kontroli składu odpadów. Planujemy bowiem zakup nowych urządzeń, które w znaczny sposób ograniczą ręczne sortowanie. Dlatego musimy wiedzieć, jakie odpady i w jakich ilościach trafiającą do sortowni, aby producent miał możliwości dobrania odpowiednich maszyn.
Wika zaznacza też, że badanie składu odpadów nie odbiegało od tego, co pracownicy sortowni wykonują na co dzień.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Czyżewska była polską Marilyn Monroe. Dopiero teraz dostała kwiaty na grób
- Co się dzieje z Sylwią Bombą? Drobny szczegół totalnie ją odmienił [ZDJĘCIA]
- Hakiel złożył ukochanej arabską przysięgę miłości! Poznali się 6 miesięcy temu...
- Olbrychski nie przypomina dawnego amanta "Jest jak Kopciuszek po dwunastej w nocy"