- Pomyśleliśmy, że nie tylko łódzcy medycy powinni być zabezpieczeni. Jednak kierowca to też zawód, który jest wyjątkowo narażony na niebezpieczeństwo – podkreśla Hanna Małek, z grupy „Łódź szyje dla medyków”. - Zaczęłyśmy od materiałów, które miałyśmy w domu. Każda wyciągnęła zapasy z szafy, a potem wyciągałyśmy zapasy naszych sponsorów. W kolejnym etapie już zrzucaliśmy się na zakup materiałów. W tym momencie maseczki szyje około 400 osób z Łodzi. Nie tylko są to szwalnie. Przede wszystkim to pojedyncze osoby, które szyją na domowych maszynach, na starych Łucznikach, które często były zapomniane i zakurzone. Niektórzy dopiero uczą się szyć, na przykład panowie.
- To pospolite ruszenie, bo pomagają nam też panie spoza Łodzi. Mamy zaprzyjaźnioną panią Alfredę z Widawy, która dziennie szyje 120 maseczek. Najpierw uszyła je dla najbliższych i znajomych, a teraz my każdego dnia odbieramy od pani Alfredy pakiet maseczek, które szyje w domu – dodaje Lidia Popławska i zaznacza, że pani Alfreda ma ponad 80 lat.
- Bardzo się cieszymy, że łodzianie martwią się o naszych prowadzących
i przekazują maseczki, które sami szyją. Obecnie jest to towar deficytowy, którego poszukuje wiele osób prywatnych i przedsiębiorstw. A my otrzymaliśmy je od naszych łodzian, których na co dzień wozimy – podkreśla Marcin Zienkowski, zastępca kierownika Zajezdni Telefoniczna.
5 filarów Krajowego Planu Odbudowy