Koronawirus w Łodzi uderza w kluby fitness i siłownie. Popularny klub fitness się zamyka, a branża liczy straty 24.11.2020
Zdaniem przedstawicieli branży fitness, jest to dopiero początek bankructw w tej branży, a w tarapatach są zwłaszcza małe kluby z polskim kapitałem. W znacznie lepszej sytuacji są tzw. sieciówki, które należą do zagranicznych właścicieli, ale i tak nie mają powodów do optymizmu. Drugi lockdown przyczynił się do znacznie większych problemów niż pierwszy.
- Dla naszej branży najważniejsze są miesiące od października do kwietnia, a w zasadzie październik, styczeń, luty, marzec i kwiecień - mówi właściciel jednego z łódzkich klubów fitness. - W te miesiące zarabiamy pieniądze na utrzymanie przez pozostałą część roku, od maja bowiem klienci decydują się na aktywności fizyczne na powietrzu, jeżdżą rowerami, biegają w parkach. W tym roku byliśmy zamknięci od połowy marca do czerwca, a gdy nadszedł październik, czyli jeden z najlepszych okresów, to w połowie miesiąca zostaliśmy zamknięci. Na pewno nie będziemy mogli działać do połowy stycznia, czyli zostanie nam 3,5 miesiąca na załatanie strat z tego roku, o ile oczywiście zakaz zostanie zniesiony.
Czytaj dalej na kolejnym slajdzie