Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kibice ŁKS odpowiadają Sylwestrowi Cackowi

hof
Pycha, szantaż, próba tłumaczenia własnej nieudolności, a może po prostu pretekst do usprawiedliwionego wycofania się z nieudanej inwestycji? - piszą przedstawiciele Stowarzyszenia Kibiców ŁKS w liście do naszej redakcji.

.
I choć nie jesteśmy wstanie udzielić jednoznacznej odpowiedzi co do intencji, którymi kierował się Pan Sylwester Cacek pisząc ten "emocjonalny" list do kibiców Widzewa to nie możemy pozostać obojętni wobec absurdalnych zarzutów, które szkalują dobre imię najstarszego łódzkiego klubu.

Przede wszystkim chcielibyśmy uprzejmie prosić Szanownego Pana Cacka, aby w swoich przyznajemy doskonale prowadzonych gierkach rozgrywanych wewnątrz środowiska skupionego wokół drużyny Widzewa, nie zasłaniał się Łódzkim Klubem Sportowym. Piłkarska szkoła od wielu lat uczy nas o fundamentalnej roli gry fair play jako nieodzownego elementu jakże pięknego ducha sportu zarówno na murawie, jak i poza nią. Po lekturze owego listu Pana Cacka musimy z bólem stwierdzić, iż widzewski dobrodziej
widocznie tej lekcji nie odrobił i pod płaszczykiem "pesymistycznego tonu" dewastuje ideę uczciwej rywalizacji starając się przy tym doszczętnie zmieszać z błotem swojego rywala. Jako ludzie pojmujący futbol oraz nasz ukochany klub w zupełnie innych kategoriach, niż fajna zabawka dla syna, zdecydowanie sprzeciwiamy się takim praktykom, które wydają nam się niegodne oraz nieuczciwe.

I tylko z szacunku dla autora tego listu nie napiszemy o tym, że takie świadome bądź nie powiększanie
antagonizmów między łódzkimi klubami, ludziom na pewnym poziomie po prostu nie wypada. Jednak do tego faux pas Pana Cacka staramy się podejść z wyrozumiałością spychając je na poczet słów wypowiedzianych w wywiadzie udzielonym przez niego portalowi Legia.net: "Zawsze byłem kibicem Legii". Wszak nie każdy kibic warszawskiego klubu musi orientować się jak jego uwagi zostaną odebrane przez łódzką publiczność, dlatego z troski o wysoki stan niedoinformowania Pana Cacka spieszymy z wyjaśnieniami, iż takie swego rodzaju wkładanie kija w mrowisko do najrozsądniejszych zabiegów nie należy.

Dlatego też pragniemy zaznaczyć, iż my ? kibice Łódzkiego Klubu Sportowego, zawsze w swoich działaniach kierujemy się wartością priorytetową jaką stanowi dla nas dobro 105-latka, a nie chęć obrażenia, czy też umniejszenia roli naszego lokalnego rywala. Proponujemy więc, aby więcej uwagi Pan Cacek poświęcił zabezpieczeniu interesów swojego - jak informują media - zadłużonego na około 10 milionów złotych Widzewa, względem którego 4 grudnia ubiegłego roku zapadła decyzja sądu o ogłoszeniu upadłości w tzw. trybie układowym. I bynajmniej nie zamierzamy w tym momencie wytykać właścicielowi drużyny z al. Piłsudskiego 138 braku kompetencji przy wydawaniu opinii na temat tragicznej sytuacji ŁKS-u. Ograniczymy się tylko do parafrazy znanego polskiego powiedzenia: Belkę w oku bliźniego widzisz, a w swoim równie dużej to już nie dostrzegasz?

Już wcześniej nawiązaliśmy do udzielonego przez Pana Sylwestra Cacka wywiadu dla portalu Legia.net. Z wielką obawą przyjęliśmy przede wszystkim to odważne wyznanie Szanownego Pana: ?Moją generalną zasadą jest inwestowanie i budowanie wartości spółki. Wchodzę w inwestycje, od razu sygnalizując, że podstawowym założeniem jest wyjście z niej w przyszłości. Nie jestem typem inwestora, który chciałby do końca życia mieć jedną ulubioną firmę.? Czy tym samym mamy rozumieć, iż miejskie pieniądze
wydane na budowę stadionu przy al. Piłsudskiego 138, których domaga się Pan Cacek są fragmentem szerszego planu biznesowego tegoż inwestora polegającego na ?budowaniu wartości spółki z podstawowym założeniem wyjścia z niej w przyszłości " Nasze wątpliwości rozwiewa kolejna część tej jakże ciekawej wypowiedzi, w której czytamy: "Może z wyjątkiem Widzewa. Jeżeli będę mógł sprzedać akcje dobrze funkcjonującej spółki, bo będę mógł zainwestować gdzie indziej i zająć się organizacją kolejnego przedsięwzięcia, to pewnie tak postąpię. " W tym kontekście zasadnym wydaje się postawienie następującego pytania: Czy miasto Łódź oby na pewno stać na podjęcie takiego ryzyka, aby w przyszłości zostać możliwym sponsorem korzystnej dla interesów Pana Cacka inwestycji i pomagać mu tym samym w realizacji jego biznesowych planów"

Chyba każdy rozsądnie myślący człowiek przyzna nam rację w tym, że Łódź nie jest na tyle bogatym miastem, aby kosztem pieniędzy, na które składają się przecież wszyscy jego mieszkańcy, uczestniczyć w procesie "budowania wartości spółki", którą bez wątpienia podniesie inwestycja pt. ?Stadion dla Widzewa, tylko na Widzewie?. Prosimy wziąć przy tym pod uwagę, iż takowe wątpliwości nie występują w przypadku lokalizacji budowy na terenach przy al. Unii Lubelskiej 2. Jako kibice Łódzkiego Klubu
Sportowego gwarantujemy, że wszystkie nasze działania podejmujemy mając na uwadze wyłącznie dobro 105-latka, a nie chłodną, ekonomiczną kalkulację.

Ogromny niesmak wywołały również u nas śmiałe ataki Pana Cacka w kierunku władz miejskich. W tej przykrej sytuacji znów czujemy się w obowiązku, aby poinformować Pana, który jest tu praktycznie "od wczoraj", że czasy, w których przyjaźni jego klubowi ówcześnie wysoko sytuowani politycy, mogli wywierać wpływ na podejmowanie tak strategicznych dla Łodzi decyzji jak ta o wybudowaniu nowego, czy też modernizacji starego stadionu , na szczęście skończyły się już kilkanaście lat temu, a preferowana
przez niego forma wywierania nacisku prędzej zaszkodzi niż pomoże. Bo z tamtych pięknych dla Widzewa czasów pozostał tylko sentyment, którym z pewnością kierowali się kibice naszego lokalnego rywala przy wyborze ugrupowania, z którego list kandydowali w ostatnich wyborach samorządowych?

Kibice ŁKS podczas ostatniego meczu<br>łódzkiej drużyny w I lidze.
Przepraszamy za tą małą dygresję, od której wprost nie mogliśmy się powstrzymać i zmierzając do końca naszego wątku przewodniego chcielibyśmy raz jeszcze zaapelować do wszystkich ?życzliwych? Łódzkiemu Klubowi Sportowemu osób, aby całkowicie zrozumiałe dla nas natężenie emocji, starali się rozładowywać żywiołowym dopingiem, wspierając w ten sposób swój klub, a nie próbując doszczętnie zniszczyć borykającego się z problemami sąsiada zza miedzy, który już niebawem powstanie niczym feniks z
popiołów. Bo takie zachowanie oscyluje między kompromitacją, a równie niedorzeczną "słowną chuliganerią" i naraża tym samym na śmieszność nie tylko Pana Sylwestra Cacka, ale i całe nasze miasto, a tego jako jego mieszkańcy sobie po prostu nie życzymy. A jeśli Szanowny Pan Cacek ma jeszcze jakieś wątpliwości co do przedstawionych przez nas racji to niestety będziemy zmuszeni przypomnieć o tym kto jeszcze do niedawna protestował przeciwko jego działalności na Widzewie oraz zapytać jaki wkład w
utrzymanie obiektu, którego tak śmiało się domaga, będzie miała znaczna część fanów drużyny z al. Piłsudskiego 138 określanych jako "duma Widzew"

Z wyrazami szacunku,
Stowarzyszenie Kibiców
Łódzkiego Klubu Sportowego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany