Pracownicy Zakładu Wodociągów i Kanalizacji uratowali jedenaście małych kaczuszek, które wpadły do studzienki osadowej przy ulicy Bławatnej.
Stało się tak, bo wcześniej ktoś ukradł ze studzienki żeliwną pokrywę od włazu i przykrył ją betonową płytą z otworami. To przez nie najprawdopodobniej powpadały pisklęta. Kaczęta znalazły się w pułapce bez wyjścia na głębokości ponad 3 metrów.
Zobacz pogodę na następne dni:
Zrozpaczona matka - kaczka krążyła wokół studzienki i głośno nawoływała, co zwróciło uwagę pracowników ZWIK. Postanowili sprawdzić, co jest przyczyną kaczych wrzasków i wtedy odkryli ptasią rodzinę na dnie studzienki.
– Dno otworu o przekroju 1 metra wypełniało błoto, w którym siedziały skulone kaczuszki – mówi Miłosz Wika z ZWiK.
[cyt color=#000000]- Do studni wszedł brygadzista z Wydziału Sieci Kanalizacyjnej i wkładał ptaki do wiaderka, a pozostali pracownicy wyciągali je na górę i oddawali matce. W ten sposób udało się uratować wszystkie kaczuszki.[/cyt]
Zobacz pogodę na następne dni: