Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Domagają się od szpitala 200 tys. zł

(mr)
Wczoraj w Sądzie Okręgowym w Łodzi zaczął się proces o 200 tys. zł zadośćuczynienia za śmierć dziecka.
Wczoraj w Sądzie Okręgowym w Łodzi zaczął się proces o 200 tys. zł zadośćuczynienia za śmierć dziecka. Maciej Stanik
Około 5 rano nakarmiłam Mikołaja, potem spał aż do godziny 9, zmartwiłam się, że tak długo. Przygotowałam mleko, ale niewiele zjadł. Położyłam go, wyszłam do drugiego pokoju. Gdy wróciłam, leciała mu z nosa krew. Kazałam mężowi wezwać pogotowie. Przyjechało dwóch ratowników, coś przy dziecku robili, ale stwierdzili, że muszą wezwać pogotowie lotnicze. Nie zabrali go do szpitala, bo usiłowali ustabilizować jego stan. Na miejscu go reanimowali - opowiadała wczoraj w sądzie Wioletta Cz. z Ozorkowa o dniu, w którym zmarł jej synek.

Z mężem domaga się 200 tys. zadośćuczynienia od szpitala w Łęczycy, gdzie dziecko urodziło się 4 grudnia 2012 roku. Ich zdaniem to placówka nie dołożyła należytej staranności, dlatego Mikołaj zmarł. Proces rozpoczął się w Sądzie Okręgowym w Łodzi.
- Noworodkowi w szpitalu nie podano surfaktantu, a to mogło się przyczynić się do jego śmierci – mówi Artur Kmieciak, pełnomocnik rodziców.

Surfaktant zapewnia prawidłową pracę płuc. U wcześniaków występuje jego niedobór. Mikołaj urodził się w 36 tygodniu ciąży, ale lekarze zarówno położnik, jak i pediatra, którzy zajmowali się nim w szpitalu a zeznawali wczoraj w sądzie, ocenili jego stan jako dobry. Co prawda noworodek przez kilka godzin był podłączony do aparatu wspomagającego oddychanie, ale potem nie było to już potrzebne. Miał zaburzenia oddechowe, jednak przemijające. Lekarze stwierdzili, że nie było wskazań, by podać surfaktant.
- Buźka Mikołaja była sinawa, któregoś dnia przyniosła mi go położna i powiedziała, żebym go ogrzała. Jest tak zimny, że nie mogą pobrać krwi do badania. Lekarze twierdzili, że wszystko jest w porządku. Wierzyłam im – opowiadała matka.
Wróciła z synkiem do domu 7 grudnia.

- Mikołaj wciąż był granatowy, sinawy. Nie płakał tylko kwilił, popiskiwał, mam dwóch synów, oni głośniej płakali. Mikołaj był słaby, przy ssaniu piersi szybko się męczył, rzadko otwierał oczy – mówiła Wioletta Cz. - Położna mówiła, że dlatego, bo jest wcześniakiem i to minie.
Dziecko zmarło sześć dni później, przyczyną zgonu było zapalenie płuc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany