Jeszcze w marcu z powodu epidemii koronawirusa większość gabinetów stomatologicznych została zamknięta.
Teraz, gdy dentyści powoli wracają do pracy, dla wielu z nich problemy spowodowane epidemią nie kończą się. Jak się okazuje, koszty środków ochronnych są tak wysokie, że stomatolodzy decydują się pobierać dodatkowe opłaty od pacjentów.
WIĘCEJ NA KOLEJNYCH SLAJDACH
Kombinezony, maski ffp2 i ffp3, bakteriobójcze lampy UVC do dezynfekcji pomieszczeń, fumigacja - czyli dezynfekcja gazowa - to tylko niektóre ze środków ochrony, które zaleca się gabinetom stomatologicznym w czasach epidemii.
To również przyczyna zmian kosztów, zwłaszcza dla gabinetów prywatnych, które w porównaniu z ostatnimi latami znacząco wzrosły.
Z tego powodu część stomatologów, którzy w kwietniu postanowili ponownie otworzyć swoje gabinety, zdecydowała się na wprowadzenie dodatkowej opłaty dla pacjentów.
O CENACH - KLIKNIJ DALEJ
Opłata dodatkowa
Jedni nazywają ją opłatą epidemiczną, inni sanitarną, a jej cena waha się od ok. 50 do nawet 200 zł.
Katarzyna Nowak, stomatolog informuje swoich pacjentów, że koszt dodatkowej opłaty to 50 zł. Z kolei Marta Cieśla, stomatolog z Poznania, wprowadziła 150 zł opłaty.
- Nie da się obecnie otworzyć ponownie gabinetu, nie mając tych wszystkich środków ochronnych. To nie jest jakiś wymysł, tylko nasz obowiązek. Pytanie tylko, skąd mamy to wszystko brać, skoro albo jest to trudno dostępne, albo drogie? Przecież nasze gabinety przez ostatnie dwa miesiące były zamknięte, my też nie pracowaliśmy, a opłaty same się nie robiły - komentuje Katarzyna Nowak. I dodaje: - Biorę 50 zł, ale to naprawdę bardzo mało. Wynika to tylko i wyłącznie z tego, że mam zapasy środków ochronnych jeszcze z lutego i marca. Ale i tak przy tej opłacie dodatkowej sama muszę do tego dokładać. Kto wie, czy za jakiś czas też nie podniosę tej kwoty.
WIĘCEJ CZYTAJ NA KOLEJNYM SLAJDZIE
Jak tłumaczą dentyści wiele środków ochronnych wcześniej nie było stosowanych, inne z kolei kosztują więcej.
- To są rzeczy, których wcześniej nie używaliśmy. Porównując z czasami przed epidemią, to już są pierwsze dodatkowe koszty. Z drugiej strony wzrosły też koszty podstawowych środków ochronnych i to nawet o 300 proc. Kiedyś płaciło się 15 zł za 50 sztuk maseczek, teraz jest to 150 zł. Podobnie jest z rękawiczkami- mówi Marta Cieśla.
Z kolei Katarzyna Nowak dodaje: - Kombinezon, maseczka, okulary są potrzebne nie tylko mi, ale też mojej asystentce, więc koszt już wzrasta dwukrotnie.
>>>