Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czyżby minęła moda na tatuaże?

Lila Sayed
Na takie odważne wzory decyduje się coraz mniej osób.
Na takie odważne wzory decyduje się coraz mniej osób. Łukasz Kasprzak
Moda na tatuowanie, która panowała w ostatnich latach, przeminęła. Trwałą formę zdobienia ciała wybiera coraz mniej łodzian.

Osoby, które kiedyś zdecydowały się na wyzywający tatuaż na ramieniu czy łopatce dziś go maskują lub usuwają...

Mało chętnych na "dziarę"
Na piątą edycję Festiwalu Tatuażu, który odbył się w łódzkim klubie Dekompresja, przybyło kilkuset miłośników tej sztuki (w poprzednich latach frekwencja liczona była w tysiącach). Ludzi przyszło niewielu, choć wystawcy nie zawiedli, byli najlepsi tatuatorzy z Polski i Europy.
- Pojawiło się mniej osób niż w zeszłym roku, ale liczba wykupionych boksów była identyczna - podsumowuje weekendową imprezę Marcin Bułacz, menedżer Dekompresji.
Między małymi studiami tatuażu rozstawionymi w klubie przy ul. Limanowskiego nie spotkaliśmy laików lub osób, które przyszły po swoją pierwszą "dziarę". Byli za to ci, dla których tatuaż jest nie tylko ozdobą ciała, ale stylem życia.
- Coraz rzadziej dziewczyny robią sobie serduszko na ramieniu, bo koleżanka z klasy już taką ma, a grzeczni chłopcy - smoka, żeby nabrać męskości - opowiada Krystian Kietliński, tatuator z Krakowa. - Znawcy tematu, czyli osoby, które od lat fascynują się tą formą sztuki, wracają jednak regularnie...
Tym bardziej że konwent był okazją, aby przyjrzeć się procesowi powstawania tatuażu w wykonaniu znanych artystów.

Reklamacji nie ma...
- Wystawiają się studia, które chcą wyrobić sobie renomę, często są to początkujący tatuatorzy bez polotu i techniki - mówi Jolanta Knycz, która jako pierwsza, przed 27 laty, zaczęła tatuować łodzian.
Jak twierdzi Knycz, tatuaż wykonany na festiwalu zawsze wygląda ładnie, bo jest świeży. Jednak często po kilku dniach (gdy rana wygoi się) widać, że praca pozostawia wiele do życzenia - tusz nie przyjął się odpowiednio i skóra prześwituje. Wówczas konieczne jest wykonanie poprawek. Jednak złożenie reklamacji w przypadku tatuażu zrobionego na konwencie jest kłopotliwe. Nie ma przecież autora pracy na miejscu i trzeba oddać się w ręce innej osoby.
- W zeszłym roku zrobiłem sobie oldskulowe wiśnie w studiu z Lublina - wspomina 30-letni Filip Dłabik, mający kilka tatuaży na ramieniu i łydce. - Prześwity, które pojawiły się po czasie, korygowałem w łódzkim studiu.

Laser do ścierania
Trendy panujące w sztuce tatuażu zmieniają się. Niegdyś modne tribale, czyli czarne masywne wzory nawiązujące do plemiennych, odchodzą w zapomnienie. Ich miejsce zajmują cieniowane portrety i trójwymiarowe wzory. A są one kosztowne. Za 15-centymetrowy portret trzeba zapłacić ok. 700 zł. Do tego zmieniają się upodobania klientów, dlatego wiele osób maskuje niegdyś upragnione wzory, a nawet je usuwa.
- Mam bardzo dużo klientów, którzy proszą o zakrycie niegdyś wykonanej pracy - przyznaje Jolanta Knycz.
- Nie jest to łatwe, bo nie mam gumki do ścierania, która usunie niewygodne kontury.
Osoby, które na trwałe chcą pozbyć się czarno-białego tygrysa lub czerwonej róży, przychodzą do łódzkich gabinetów medycyny estetycznej, gdzie lekarz może zlikwidować niechciany rysunek czy wzór na ciele.
- Usunąłem sobie kostki na szyi - mój pierwszy tatuaż - mówi Aleksander Piątek z Łodzi. - Tusz był tak głęboko wbity, że zabieg powtarzałem kilka razy.
Laserowe usunięcie tatuażu to spory wydatek. Na pozbycie się np. tego samego portretu, który kosztował 700 zł, trzeba przeznaczyć ok. 1,5 tys. zł. Ślad po tatuażu pozostaje jednak na zawsze, jest to bardzo brzydka blizna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany