Czy piłkarzy ŁKS stać na niespodziankę?

Nikogo nie trzeba przekonywać, że to szalenie trudny i wymagający rywal, o czym można się było przekonać w tym tygodniu. Olimpia w meczu rewanżowym ćwierćfinału Pucharu Polski bez kompleksów walczyła z liderem ekstraklasy Legią Warszawa. Podopieczni trenera Tomasza Asensky'ego pokazali, że trzeba ich stawiać w gronie drużyn mających ogromną szansę wywalczenia awansu do ekstraklasy.
- Zima nie ustępuje, ale my bardzo chcemy zmierzyć się w sobotę z Olimpią - powiedział podczas wczorajszej konferencji prasowej Piotr Zajączkowski, szkoleniowiec ełkaesiaków. Z tego powodu zawodnicy sami zabrali się do odśnieżania płyty. Przed treningiem usunęliśmy z boiska zalegający tam jeszcze lód. Dwa razy już analizowaliśmy grę naszego najbliższego przeciwnika. Moi piłkarze znają dobrze mocne i słabe strony Olimpii. Od nich zależeć teraz będzie, jak wykorzystają tę wiedzę. Bez wątpienia zespół z Grudziądza przewyższa nas doświadczeniem i boiskowym ograniem. Wszak aż jedenastu piłkarzy z szerokiej kadry ma w CV występy na boiskach ekstraklasy. Chcemy podjąć z rywalem walkę i postarać się o niespodziankę. Zdajemy sobie sprawę, że każdy z piłkarzy musi się wznieść na wyżyny swoich możliwości. ŁKS jest już w takiej sytuacji, żeby myśleć o pozostaniu w pierwszej lidze, trzeba zacząć wygrywać. I ten plan chcemy zaczęć realizować od soboty.
W drużynie Olimpii kluczowe role odgrywa pięciu były ełkaesiaków. Są to Michał Łabędzki, Dariusz Kłus, Marcin Smoliński, Robert Szczot i Adam Cieśliński. Pewnie dla nich wyprawa na stadion przy al. Unii będzie miała charakter sentymentalny, ale nie ma co liczyć na ich dobre serce. Teraz grają dla innego pracodawcy i dlatego będą robić wszystko, aby to ich nowa drużyna miała powody do radości w ten świąteczny dzień.