Co naprawdę zdarzyło się na Stawach Jana? Lubieżny taksówkarz i nocne sceny erotyczne
Do zdarzenia doszło 19 sierpnia. Z ustaleń prokuratury wynika, że wieczorem Piotr A. jechał tramwajem linii 11. Wysiadł na przystanku przy placu Niepodległości i usiadł na murku. Obok niego siedziała kobieta. Miała około 30 – 40 lat. Była po „paru głębszych”. Narzekała, że boli ją kolano. Jak przystało na gentelmana, Piotr A. doskoczył do nieznajomej i zaczął masować jej nogę.
I wtedy nadjechał taksówką oskarżony. Wysiadł i zaprosił parę do auta. Kiedy Piotr A. odmówił, taksówkarz zamienił się w agresora: wyjął pałkę i zagroził Piotrowi A., że go zabije, jeśli nie wsiądzie. Wobec takiego „argumentu”, pokrzywdzony i kobieta wsiedli do samochodu. Była godz. 2.30, gdy zajechali na stację benzynową przy ul. Rzgowskiej. Oskarżony dał pokrzywdzonemu 30 zł i polecił, aby kupił wódkę i coś do popicia. Piotr A. udał się do sklepu i po chwili wrócił z pół litrem wódki i dwiema litrowymi butelkami Pepsi Coli.
Czytaj na kolejnym slajdzie