Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

50 tys. zł za zakażenie gronkowcem - zadośćuczynienie otrzymają spadkobiercy pacjentki łódzkiego szpitala

Liliana Bogusiak-Jóźwiak
Łukasz Kasprzak
Była pacjentka szpitala wystąpiła do Wydziału Cywilnego Sądu Okręgowego z pozwem przeciwko szpitalowi im. WAM w 2014 roku. Domagała się 300 tys. zł zadośćuczynienia za błędy w sztuce, które lekarze mieli popełnić, gdy lata wcześniej była przez 5 miesięcy hospitalizowana w tej placówce z powodu operacji usunięcia gruczolaka (guza odbytnicy). Kobieta chciała również, aby szpital zwrócił jej 11 tys. zł tytułem zwrotu kosztów, które poniosła m.in. kupując opatrunki ze srebrem, maści, podkłady. Sąd rozpatrywał pozew kobiety przez trzy lata. Oparł się na opiniach biegłych, przesłuchał świadków i zapoznał się z dokumentacją medyczną dotyczącą leczenia kobiety we wspomnianym szpitalu.

Stan faktyczny nie budził wątpliwości sądu. Kobieta bowiem trafiła do szpitala w lutym 2011 roku. Przeszła rozległy zabieg operacyjny, po którym wytworzył się ropień miednicy mniejszej. Po raz kolejny trafiła na salę operacyjną, gdzie lekarze oczyścili jamę otrzewną, a następnie zaordynowali kobiecie antybiotykoterapię.

Wykonany w międzyczasie posiew wykazał, że w ranie znajdowały się chorobotwórcze bakterie. Niestety, rana ropiała pomimo zastosowanego leczenia farmakologicznego i chirurgicznego. Konieczny okazał się kolejny zabieg. W marcu ponownie pobrano materiał z rany na posiew - wyhodowano z niego gronkowca złocistego. I choć pacjentka otrzymała kolejne antybiotyki, to wybudował się jej kolejny ropień, tym razem w okolicy podobojczykowej. Po kolejnej operacji lekarze zdiagnozowali u niej bakteryjne zapalenie wsierdzia.

Sąd, oceniając zebrany w sprawie materiał dowodowy, uznał, że lekarze chirurdzy operujący kobietę nie dopuścili się ani zaniedbań, ani błędów w sztuce lekarskiej. Bilans leczenia był dla pacjentki korzystny. W szpitalu wyleczono ją bowiem z zaawansowanej, wydawałoby się nieoperacyjnej, choroby nowotworowej. Została wyleczona również z zakażenia gronkowcem i nie poniosła trwałego uszczerbku na zdrowiu. Powikłania pooperacyjne, które u niej wystąpiły, zdaniem sądu, w procesie leczenia takich schorzeń, jak w przypadku powódki, są powszechne i częste. Każdy pacjent w pozwanym szpitalu jest świadomy ich wystąpienia w chwili podpisywania zgody na proponowane zabiegi chirurgiczne. Zdaniem sądu, przedoperacyjna radioterapia, której poddana została pacjentka, oprócz korzystnego wpływu na zmniejszenie rozmiaru guza, wywierała niekorzystny wpływ na tkanki miednicy, sprzyjając powstawaniu i szerzeniu się infekcji pooperacyjnych.

Zarazili, ale wyleczyli
Natomiast jeśli chodzi o zakażenie gronkowcem, to zdaniem sądu, jest ono konsekwencją faktu, że w szpitalu w ewidentny sposób nie działał efektywnie system zapobiegania zakażeniom szpitalnym. Cyt.: „(…) Znamienna jest ilość zakażeń spowodowana gronkowcem złocistym w klinice w 2011 r. i brak działań ustawowych, zmierzających do poprawy sytuacji”. Sąd podkreślił, że kobieta została wyleczona z zakażenia gronkowcem złocistym. Ponieważ powódka zmarła przed zakończeniem procesu, to jej spadkobiercom - mężowi i córce - sąd przyznał za zaistniałe uchybienia związane z krzywdą powódki, po 25 tys. zł zadośćuczynienia. Przyznał również po 800 zł odszkodowania dla każdego z nich, tytułem kosztów poniesionych na pielęgnację ran.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany