36-letnia łodzianka z powodu zachorowania na odrę jest hospitalizowana w "Biegańskim". Nie była szczepiona. Naraziła na zakażenie 90 osób.
Wszyscy z którymi kobieta miała tego dnia kontakt zostali powiadomieni przez szkołę i inspekcję, że zostali narażeni na zarażenie odrą. Mają się zgłaszać się do swoich poradni pierwszego kontaktu i zaszczepić się przeciwko odrze. I tak też się dzieje. Zdaniem inspektorów sanepidu narażeni łodzianie zachowują się karnie. Na szczepienie zgłosiła się nawet mama z dzieckiem, które do tej pory unikało szczepień ochronnych.
- W takich sytuacjach zaleca się aby osoby narażone, które nie były wcześniej szczepione, zaszczepiły się przeciwko odrze przed upływem trzeciej doby od narażenia - mówi Urszula Jędrzejczyk, szefowa Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Łodzi.
36-latka chora na odrę przebywa w szpitalu. Jej mąż odrą się nie zaraził, bo w dzieciństwie był szczepiony. Również jej dziecko, też szczepione, jest zdrowe.
Szczepienia przeciwko odrze są obowiązkowe od 1975 r. Wtedy po raz pierwszy zaszczepiono jedną dawką dwulatków. W kolejnych latach szczepione było coraz więcej dzieci. Przyjmuje się, że osoby urodzone po 1973 roku mają przeciwciała przeciwko odrze. Od połowy lat 80-tych szczepi się przeciwko odrze podając dwie dawki szczepionki.
Z obserwacji pracowników inspekcji sanitarnej wynika, że osoby po 50 roku życia, które najczęściej przechorowały odrę w dzieciństwie, mają wysoki stopień przeciwciał. Natomiast 40-latkowie nie zawsze.