Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

200 lat dla pana Antoniego. Pensjonariusz Domu Dziennego Pobytu w Łodzi obchodził swoje 100 urodziny WIDEO

Agnieszka Jedlińska
Agnieszka Jedlińska
Wideo
od 16 lat
"200 lat" odśpiewali Antoniemu Kamińskiemu pensjonariusze Domu Dziennego Pobytu przy al. 1 Maja 24/26 w Łodzi. Senior w czwartek, 12 października świętował swoje setne urodziny. Przy tej okazji opowiedział o swoim życiu, zdradził też receptę na długowieczność.

Urodzinowa uroczystość odbyła się w placówce na Polesiu, gdzie szacowny jubilat spędza czas w towarzystwie innych seniorów. Do Domu Dziennego Pobytu trafił kilka miesięcy temu, bo nie miał chęci samodzielnie gotować. Ta czynność sprawiała mu największą trudność, a gotowe dania na dłuższą metę nie przypadły mi do gustu.

galeria

40 lat temu zmarła moja ukochana żona Danusia. Wtedy musiałem nauczyć się gotowania, prania, czy prasowania. Na szczęście teraz spędzam czas tutaj, a kuchnia jest wspaniała, pomysłowa, ale polska, tradycyjna. Posiłki są po prostu bardzo smaczne - wspominał pan Antoni.

Na uroczystości w pięknych, odświętnych strojach stawili się pensjonariusze placówki, z którymi pan Antoni na co dzień spędza czas. Kiedy do nich dołączył nikt z nich nie wiedział, że nowy towarzysz ma sto lat.

Bardzo się zdziwiliśmy, że to właśnie pan Antoni będzie świętował taki piękny jubileusz. To jest mężczyzna zadbany, oczytany, spokojny, ułożony, rozmowny, bardzo sympatyczny, wygląda na dużo młodszego - ze śmiechem mówi Elżbieta Orszulska, jedna z pensjonariuszek.

Wzruszony Antoni Kamiński zdmuchną świeczki na torcie ułożone w liczbę sto i podziękował wszystkim za życzenia. Nie krył przy tym łez, które pociekły mu z oczu. Przyznał, że placówka i ludzie, których w niej spotyka to recepta na samotność. Okazja, żeby wyjść z domu i spędzić czas z innymi ludźmi, tak samo jak on samotnymi. Przy tej okazji jubilat zdradził swoją receptę na długowieczność.

Po prostu trzeba się szanować i o siebie dbać. Moi koledzy nie dbali o siebie i nie ma ich już koło mnie. Do tego nie martwić się i nie przejmować, być dobrym, unikać konfliktów - tłumaczy pan Antoni.

Recepta pana Antoniego jest prosta: najważniejsze jest zdrowie, dlatego nie należy palić papierosów, a alkohol i słodycze przyjmować tylko okazjonalnie i w niewielkich ilościach. Do tego regularnie badać się oraz przyjmować leki, które przepisze lekarz. Ważne jest, by dbać o swoje serce, które jest najważniejszym mięśniem w ciele człowieka. Do tego wieczorem wywietrzyć pokój i posłuchać ulubionej audycji w radio lub obejrzeć spokojny program w telewizji, a potem się wyspać.

Ja bardzo lubię czytać książki z zakresu medycyny i chętnie korzystam z porad, które są w nich zawarte. Moje serce pracuje sto lat, ja widziałem w życiu różne maszyny, różne sprężarki i żadna nie pracowała sto lat. Trzeba dbać o to serce - dodaje jubilat.

Pan Antonii, dostojny jubilat jest rodowitym łodzianinem. Na świat przyszedł w domu na Julianowie, w którym mieszkał wraz z najbliższą rodziną (rodzicami, dwiema starszymi siostrami oraz młodszym bratem) do momentu wybuchu II wojny światowej, a także częściowo podczas niej. Przed 1 września 1939 r. zdążył ukończyć jedną klasę gimnazjum. Podczas wojny pracował początkowo przy budowie i wymianie torów tramwajowych na terenie Łodzi, a później został wywieziony przez Niemców na roboty przymusowe na Wschód, gdzie pracował przy budowie okopów dla wojska. Wrócił stamtąd piechotą do Łodzi – ubrany jedynie w sweter i trampki, mimo srogiej wówczas zimy. Ukochaną żonę Danusię poznał na spotkaniu u koleżanki z pracy. Zakochali się w sobie od razu, a rok później byli już małżeństwem. Urodziło im się dwóch synów, Jeden z nich mieszka za granicą w USA, drugi pod Uniejowem. Jest też czworo wnucząt: 3 wnuczki i wnuk oraz troje prawnucząt. Pan Antoni jest szczególnie dumny z tych ostatnich, bo świetnie się uczą i przynoszą świadectwa z czerwonym paskiem.

Kiedy pan Antoni zgłosił się do nas, nie mieliśmy akurat wolnych miejsc, ale do czasu jak się do nas wprowadził mieliśmy kontakt i zdążyliśmy się poznać. Wiedziałam, że ma sto lat i choć jest samodzielny potrzebuje naszego wsparcia. Dla seniorów najgorsza jest zawsze samotność, a nasz dom pozwala nawiązywać relacje i czuć się po prostu dobrze - tłumaczy Małgorzata Tabara-Urbańczyk, starszy administrator Domu Dziennego Pobytu przy al. 1 Maja 24/26 w Łodzi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany