ZWiK leje wodę łodzianom w kubki, a strażacy ich chłodzą [Zdjęcia, FILM]

Tym razem jednak pojawiły się na ulicach nie z powodu awarii, lecz nieznośnego upału. W środę o godz. 15 w słońcu termometry wskazywały blisko 40 stopni, nic więc dziwnego, że na rozdawaną przez pracowników ZWiK wodę było wielu chętnych. Bo nie dość, że – jak wiadomo – łódzka woda najlepsza, to jeszcze za darmo...

Beczkowozy pojawią się w tym samym miejscu (od godz. 12 do 17) również w czwartek, bo synoptycy przewidują, że także ten dzień będzie równie upalny, jeśli nie bardziej.

Na Piotrkowskiej w środę już w południe żar lał się z nieba. Większość pieszych spacerowała zacienionym chodnikiem. Nie mógł sobie na to pozwolić listonosz, którego rejon obejmował akurat mocno nasłonecznioną nieparzystą stronę deptaka. Szukał ochłody w wodnej mgiełce, którą rozpylał ustawiony na Pietrynie przez ZWiK spryskiwacz.

W pobliżu ul. Roosevelta oraz Próchnika dwie kurtyny wodne zainstalowali strażacy, a silny rozpylony strumień wody tryskał na kilka metrów w górę – tu już można było niemal wziąć prysznic i nieźle się schłodzić.
Skorzystał z tego rikszarz Emil Zdaniecki.
– Mokra koszulka chłodzi dłużej – mówi i dodaje, że o przejażdżkę przez wodną kurtynę proszą go często sami pasażerowie.
– Szkoda tylko, że takich miejsc w Łodzi jest jak na lekarstwo...

Najwięcej frajdy z kurtyny przy Roosevelta miały oczywiście dzieciaki. Omijali ją niektórzy rowerzyści, a inni wręcz przeciwnie, zwalniali, by bardziej się schłodzić.

Swój sposób na afrykańskie upały ma 61-letni Andrzej Nowakowski.
- Piję tylko gorące napoje, kawę albo herbatę.

Jak mówi, to jest dużo bardziej skuteczne, a nauczył się tego, gdy osiem lat pracował w Maroku.
Ulgę odczujemy prawdopodobnie dopiero piątek. Jeśli wierzyć prognozom, wczesnym popołudniem wystąpią burze, a po nich temperatura spadnie do ok. 22-24 stopni C.