Zwierzęta zagrożone!

Klatkę - pułapkę na ptaki drapieżne z uwięzionymi w niej na przynętę gołębiami oraz trzy budzące grozę potrzaski tuż obok znalazł na polu w okolicy Tuszyna patrol straży leśnej. Kłusownik, właściciel tego arsenału, trafił w ręce policji.

52-latek tłumaczył w tuszyńskim komisariacie, że dzięki klatce chciał swój drób w gospodarstwie obronić przed jastrzębiami. "Polowanie" z użyciem klatki i potrzasków miało więc służyć wytępieniu w okolicy latających drapieżników.
- Jeśli jastrząb zaatakuje z góry, pikując wpada do klatki, jeśli spróbuje ataku bocznego, kończy życie w potrzasku - mówi Mariusz Milewski z Nadleśnictwa Kolumna. Na administrowanym przez nie terenie nie są to pierwsze odkryte wśród pól pułapki na ptaki drapieżne...
I bynajmniej niejedyny stwierdzony przypadek kłusownictwa, bo tylko minionej zimy straż leśna oraz myśliwi znaleźli na terenie Nadleśnictwa Kolumna ponad 500 wnyków, potrzasków ipodobnych urządzeń. Aż 80 pułapek, m.in. na sarny, zające i bażanty, zebrali tylko podczas jednej akcji myśliwi z koła "Lis", przeczesując teren między miejscowością Karczmy a Łaskiem. Niestety bywało, że znajdowali także schwytane zwierzę.
- Straszne jest to, że kłusownik zastawiający wnyki często nie zadaje sobie trudu, by nazajutrz sprawdzić, czy coś się w nie złapało - mówią leśnicy. - A ofiara kończy życie w męczarniach: dusi się, pada z głodu i wycieńczenia lub jest zagryzana przez psy czy lisy.
W kilku przypadkach pomoc nadeszła w porę. Oswobodzono np. młodego koziołka sarny. Wiele godzin z pętlą na szyi sprawiło, że zwierzę miało spuchniętą głowę! (mt)
fot. Henryk Szudarski

Ten młody koziołek wiele godzin spędził z pętlą wnyka zaciśniętą na szyi. Spuchnięta głowa zwierzęcia dowodzi, jak bardzo cierpią ofiary kłusowników...