Żużel po łódzku. Zorro kąsał Puzona!

Dla trenera Orła Lecha Kędziory postawa „Puzona” nie jest zaskoczeniem.
– Robił wszystko, żeby pokazać się z dobrej strony, pracował nad swoiim motorem, żeby przygotować go na nasz trudny tor – mówi szkoleniowiec – I to mu się udało. Poradził sobie Lindbaeckiem. „Zorro” Zetterstroem kąsał go z lewej i prawej, ale nie zdołał sobie z nim poradzić.
Turniej był udany. Zawodnicy osiągali dobre czasy. Nie jest wykluczone, że podczas ligowej premiery w Łodzi rekord toru zostanie pobity.
Orzeł odwołał ostatni sparing z Ostrovią. Trener uważa, że nie było sensu ścigać się ze słabym przeciwnikiem, który na ddoatek nie radzł sobie na łódzkim torze. Znacznie lepszym sprawdzianem byłyby pojedynek z mocnym teamem z ekstraligi. Do takiego jednak nie doszło. W tej sytuacji pozostało ściganie się we własnym gronie i czekanie do premiery na rozwiązanie zagadki, jak mocnym teamem jest Orzeł i na co go będzie stać.
Najbliższy rywal Marma, który ze względu na złe warunki atmosferyczne też odwołał ostatni sparing, odgraża się co prawda, że w niedzielę w Rzeszowie, nie pozwoli łodzianom zdobyć więcej niż 30 punktów, ale to rywale będą pod ścianą.
Startują przed własną publicznością, w roli faworyta, muszą wygrać. Taka presja nie ciąży na łodzianach, ale Lech Kędziora podkreśla, że zwycięstwa i udane starty są potrzebne, żeby kibice szczelnie zapełniali stadion przy 6 Sierpnia.
Dlatego zakłada, że Orzeł w Rzeszowie wystąpi w najsilniejszym składzie na jaki go stać. Pojawi się też pewnie świetnie spisujący się na Wyspach Brytyjskich Australijczyk Jason Doyle.
Zdaniem łódzkiego szkoleniowca rozgrywki będą bardzo ciekawe. Nie powinno zabraknąć niespodzianek. Fani żużla już zacierają ręce z uciechy. – A my musimy robić swoje – mówi Lech Kędziora... Czyli rozszerzając myśl trenera – wygrywać nawet tam, gdzie nie będziemy faworytami!