Zupełnie nowe oblicze Widzewa

Od razu wypada zaznaczyć, że zmiany nastąpiły z różnych powodów. Część z nich była wymuszona, część zamierzona. Jedno jest oczywiste - w tym okienku transferowym w zespole z al. Piłsudskiego działo się naprawdę wiele.

Przede wszystkim w Widzewie mamy nowego trenera.
Poprzedni sezon zaczynał Andrzej Kretek, kończył go Czesław Michniewicz, teraz odpowiedzialność za drużynę przejął Radosław Mroczkowski. Siłą rzeczy, oznacza to nowe spojrzenie na zespół i na taktykę gry (nawet jeżeli tak jak Mroczkowski oficjalnie podkreśla się, że szanuje się dokonania poprzednika).
Jesienią ubiegłego roku o sile ataku łodzian stanowił duet Marcin Robak - Darvydas Sernas. a w defensywie pewne miejsce wywalczył sobie Wojciech Szymanek. Żadnego z tych piłkarzy nie ma już w zespole. Chyba nikomu nie trzeba tłumaczyć, co to oznacza, chociażby w kwestii wzięcia na siebie ciężaru zdobywania goli.
Zapewne Mroczkowski w roli wysuniętego snajpera postawi na grającego twardo, na pograniczu faulu Piotra Grzelczaka, łodzianie będą więc szukać swojej szansy z jednym klasycznym napastnikiem. Za nim będzie operował nieszablonowy i nieobliczalny Gruzin Nika Dzalamidze.
Trener przestawi także Łukasza Brozia na jego dawną pozycję, czyli prawą stronę defensywy (przynajmniej do czasu, kiedy uraz wyleczy Tunezyjczyk Souhail Ben Radhia).
Michniewicz nie lubił Bruno Pinheiro, jesteśmy przekonani, że Mroczkowski będzie korzystał z jego usług. A to oznacza, że widzewiacy będą grać bardziej kombinacyjnie, starając się dłużej utrzymywać przy piłce. Sparingi pokazały, że wzrośnie ofensywna rola bocznych obrońców, zwłaszcza Dudu na lewej stronie. Liczymy, że w zespole będzie wówczas jednak odpowiednia asekuracja i wymienność pozycji. Mroczkowski powtarza, iż chciałby grać ładnie dla oka. Czy znajdzie sposób, żeby połączyć to ze zdobywaniem punktów? Piękne porażki nikogo przecież nie ucieszą. Trzymamy kciuki!